Kinoteatr Rialto/Radosław Kaźmierczak
Maciej Kawalski

Jak lekarz z Katowic nakręcił film z gwiazdami polskiego kina. Maciej Kawalski i jego "Niebezpieczni dżentelmeni"

Takiej plejady gwiazd nie zdołałby zgromadzić na planie niejeden filmowy wyga. Dorociński, Seweryn, Kot, Mecwaldowski, Simlat, Czernecki, Seniuk, Koman. Tymczasem wszyscy ci aktorzy zaufali nie dość, że debiutantowi, który na koncie nie miał żadnego filmu fabularnego, to jeszcze z wykształcenia... lekarzowi, Maciejowi Kawalskiemu. 20 stycznia 2023 r. na ekrany film wchodzi komedia przygodowa retro "Niebezpieczni dżentelmeni" w reżyserii pochodzącego z Katowic Kawalskiego.

To film wręcz obrazoburczy. Bo jak to, tak zacne postaci polskiej (ba!, europejskiej) kultury i nauki jak Tadeusz Boy-Żeleński, Witkacy, Joseph Conrad i Bronisław Malinowski, budzą się któregoś ranka 1914 roku po szalonej, alkoholowej i narkotykowej, imprezie w Zakopanem, w willi Witkacego.

Po szalonej domówce w willi Witkacego zostaje... trup

Nie umiejąc dojść do siebie po takiej domówce i nie potrafiąc odnaleźć solidnej porcji gotówki, przygotowanej na wyprawę badawczą Malinowskiego i Witkacego do Australii, natrafiają za to w domu na trupa - całkiem zresztą eleganckiego. A do drzwi puka wkurzony policmajster, reprezentujący Monarchię Austro-Węgierską...

Tak zaczyna się komedia przygodowo-kryminalna retro, czyli "Niebezpieczni dżentelmeni". W kinach od 20 stycznia.

Na ekranie pojawia się plejada polskich gwiazd. Przykłady? Proszę bardzo. Lekarza i publicystę Tadeusza Boya-Żeleńskiego gra Tomasz Kot. Pisarza, który odniósł niebywały sukces w Wielkiej Brytanii, tworząc w obcym dla siebie języku, Josepha Conrada - Andrzej Seweryn. W postać antropologa, Bronisława Malinowskiego, któremu światową sławę przyniosły badania prowadzone na wyspach w Oceanii (ich efektem była m.in. książka "Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji"), wciela się Wojciech Mecwaldowski. A Witkacego gra rozchwytywany ostatnio za granicą (teraz można go oglądać w serialu Netfliksa "Wikingowie: Valhalla 2") Marcin Dorociński.

Jakby tego było mało, w "Niebezpiecznych dżentelmenach" w drugoplanowych rolach i epizodach pojawiają się też pochodzący z Sosnowca Łukasz Simlat (jako zbir Cyngiel) i Michał Czernecki (Józef Piłsudski), Anna Seniuk (pani Leszczyńska), Jacek Koman (Włodzimierz Lenin). A fani katowickiego Teatru Korez na pewno od razu wypatrzą Mirosława Neinerta w roli profesora medycyny, który daje się we znaki Boyowi-Żeleńskiemu.

Debiut fabularny pochodzącego z Katowic Macieja Kawalskiego

Aż trudno uwierzyć, że "Niebezpieczni dżentelmeni" to debiut fabularny pochodzącego z Katowic Macieja Kawalskiego, i to zarówno reżyserski, jak i scenopisarski. To nie znaczy, że Kawalski był zupełnym laikiem w tej dziedzinie sztuki. Nakręcił wcześniej filmy krótkometrażowe, seriale (trzy odcinki "Małego Zgonu" dla Canal+) i reklamy, które były nagradzane na wielu międzynarodowych festiwalach, a jego pierwszy scenariusz pełnometrażowy “The Clearing” dostał się do Sundance Screenwriters Lab Semi-Finals i następnie wszedł w preprodukcję.

W dodatku Kawalski jest z wykształcenia... lekarzem, po studiach na Śląskim Uniwersytecie Medycznym.

Już w trakcie studiów medycznych Kawalski poczuł, że nie tylko medycyna, ale również film go pociąga. Zdecydował się na rozpoczęcie równolegle studiów reżyserskich w Szkole Filmowej im. Kieślowskiego na Uniwersytecie Śląskim. Studia filmowe skończył, ale dyplomu już nie zrobił.

- Film zwyciężył. Okazało się, że jest mi bliższy, bardziej mnie ładuje energią niż medycyna - opowiada Kawalski. - Medycyna dalej mnie fascynuje jako nauka, ale nie myślę o niej jako o karierze zawodowej - dodaje.

Scenariusz pisał w czytelni Biblioteki Śląskiej

Kawalski przyznaje, że jest zafascynowany okresem Młodej Polski, dlatego zdecydował się stworzyć scenariusz filmu, którego akcja rozgrywa się w tym czasie.

- Scenariusz pisałem w 2016 roku, siedząc dniami i nocami w sumie przez 6 miesięcy w czytelni Biblioteki Śląskiej - opowiada. - Film jest zabawą z naszą historią, z naszymi wielkimi postaciami, które znamy z nazw ulic czy z pomników. Myślę, że byli dużo ciekawsi jako ludzie niepomnikowi, nieidealni - dodaje reżyser. Jak wyczytał, cała czwórka głównych bohaterów jego filmu rzeczywiście była w Zakopanem w mniej więcej tym samym czasie. - Zabrakło kilku tygodni, by mogli się tam wszyscy spotkać. Ale od czego jest wyobraźnia - uśmiecha się reżyser. - Do Zakopanego, które przecież w 1914 roku składało się z kilku chat i trzech gospod, zjeżdżały najciekawsze umysły ze wszystkich trzech zaborów i tam przeżywali tchnienie wolności i tchnienie innego spojrzenia na świat - opowiada.

Aktorskie gwiazdy uwiódł napisanym przez siebie scenariuszem. Przyznaje, że Tomasza Kota znał już, bo zagrał on główną rolę w jego filmie krótkometrażowym z 2018 r. pt. "Atlas", o człowieku, który trafia do szpitala psychiatrycznego i całymi dniami stoi bez ruchu, z rękami podniesionymi w górę i nie odzywa się do nikogo. Nota bene "Atlas" był nagradzany na wielu festiwalach w kraju i na świecie (m.in. otrzymał Srebrnego Lajkonika dla najlepszego krótkometrażowego filmu fabularnego na Krakowskim Festiwalu Filmowym, wyróżnienia w Łagowie, nagrody na festiwalach w Gdyni, Waszyngtonie, Miami, Nowym Jorku czy Rzymie).

Rola Boya-Żeleńskiego specjalnie dla Tomasza Kota

- Do Tomka i innych aktorów trafił scenariusz "Dżentelmenów", którzy na początku mieli się nazywać "Zakopiańskimi dżentelmenami". Spodobał się i wyrazili gotowość współpracy ze mną - opowiada.

Zanim jednak doszło do samych zdjęć, minęło kilka lat. Scenariusz powstał w 2016 r., reżyser spotkał się z Tomaszem Kotem i Maciejem Dorocińskim również w 2016, a film kręcono dopiero w Zakopanem i innych miejscach w 2021 roku.

- Aktorzy cały czas uczestniczyli w pracach nad kolejnymi wersjami scenariusza, dostawałem od nich dużo cennych uwag. Odbijałem od nich moje pomysły. Jak już zdjęcia się zaczęły, miałem wrażenie, że nasze wyobraźnie były zsynchronizowane co do tego, jak film ma wyglądać - dodaje Kawalski.

- Na początku byłem absolutnie zaskoczony scenariuszem, bo był świetny, i kulturą pracy - mówi aktor Tomasz Kot, wcielający się w postać Tadeusza Boya-Żeleńskiego. - Ludzie filmu byli pod wrażeniem Maćka. Jakiś młody gościu, lekarz z Katowic, z szerokimi zainteresowaniami. Poszła taka fama w świecie filmowym, że pytano mnie: "Ty, poznałeś już tego lekarza?" Ja byłem przekonany, że to jest tylko anegdota, że on jest lekarzem. Już w czasie pracy nad "Atlasem" Maciek zdradził mi, że pracuje nad czymś, co dotyczy okresu Młodej Polski, który go fascynuje. Mało tego, że pisząc postać Boya-Żeleńskiego wyobraża mnie sobie w tej roli. To było dla mnie oczywiście miłe uczucie - dodaje Tomasz Kot.

Zdjęcia powstawały nie tylko w Zakopanem, ale też w Bielsku-Białej

Zdjęcia do "Niebezpiecznych dżentelmenów" były kręcone nie tylko w Zakopanem (filmowcy mieli szczęście, bo zdjęcia powstawały w czasie lockdownu, gdy Podhale było wyjątkowo niezatłoczone), ale również w Bielsku-Białej, w Teatrze Polskim, który udawał zakopiański teatr oraz w we wnętrzach Wyższej Szkoły Przemysłowej, które w filmie zagrały przestrzenie szpitala.

Choć film rozgrywa się w Zakopanem, to nakręciła go śląska ekipa. Nie tylko reżyser i scenarzysta w jednej osobie pochodzi z Katowic. Za zdjęcia odpowiada również katowiczanin Paweł Dyllus – absolwent Realizacji Obrazu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego. Scenografia i dekoracja wnętrz jest dziełem znanego artystycznego duetu w składzie Katarzyna Sobańska i Marcel Sławiński („Jesteś Bogiem”, „Zimna wojna”), którzy swoje doświadczenie budowali na deskach śląskich teatrów i do dziś związani są ze Śląskiem poprzez autorską Pracownię Scenografii na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Kompozytor muzyki do filmu – Łukasz Targosz – jest absolwentem Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej katowickiej Akademii Muzycznej.

Film "Niebezpieczni dżentelmeni" jest koprodukcją Instytucji Filmowej Silesia Film dofinasowaną ze środków Śląskiego Funduszu Filmowego.

Jak gwiazdy polskiego kina grały Ślązaków

Może Cię zainteresować:

Tak gwiazdy polskiego kina próbowały w filmach grać Ślązaków. "To taki Polak, który mówi trochę po niemiecku"

Autor: Marcin Zasada

05/01/2023

Damian Kocur

Może Cię zainteresować:

Śląski reżyser Damian Kocur zdobył nagrodę w Wenecji, a teraz jest nominowany do Paszportów "Polityki"

Autor: Katarzyna Pachelska

18/12/2022

Łukasz Simlat

Może Cię zainteresować:

Łukasz Simlat. Z bloku w Sosnowcu w wielki świat filmu i teatru. Do dziś lubi wracać do Zagłębia

Autor: Katarzyna Pachelska

01/10/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon