Anna Debudej przeszła dwa przeszczepy wątroby w szpitalu w Katowicach. Urodziła dziecko. - Trzy razy obchodzę urodziny - mówi

26 stycznia przypada Dzień Transplantologii. W Polsce jednym z wiodących ośrodków w tej dziedzinie medycyny jest katowicki szpital im. A. Mielęckiego. To tu dwa przeszczepy wątroby przeszła Anna Debudej z Truskolasów koło Częstochowy. - Trzy raz się narodziłam. Moim największym cudem jest syn, którego urodziłam po pierwszym przeszczepie - mówi ze wzruszeniem.

Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny im. Andrzeja Mielęckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach (SPSKM) to najważniejszy w regionie ośrodek, w którym przeprowadzane są transplantacje narządowe nerek, wątroby czy trzustki. W 2021 roku w szpitalu przeprowadzono 106 transplantacji nerek i 30 transplantacji wątroby.

To imponujący wynik, zważywszy pandemiczne okoliczności. Lokuje katowicki szpital w czołówce polskich ośrodków transplantologicznych. To sporo więcej niż w roku 2020, kiedy to w placówce przeprowadzono 85 transplantacji nerek i 24 transplantacje wątroby. W ostatnich latach rekordowy, jeśli chodzi o liczbę przeszczepów, był rok 2017, kiedy to w SPSKM wykonano 115 transplantacji nerek, 41 transplantacji wątroby i 7 łącznych transplantacji nerki i trzustki.

- Narodziłam się trzy razy - mówi pacjentka

Jedną z pacjentek szpitala im. Mielęckiego jest 36-letnia dziś Anna Debudej, mieszkająca w Truskolasach koło Częstochowy. Dwa razy miała przeszczepianą wątrobę.

- Czuję się, jakbym urodziła się trzy razy - mówi pani Anna. - W 2010 roku czułam się bardzo źle, miałam żółtą skórę, żółte białka oczu, miałam nawet śpiączki wątrobowe, potrafiłam nagle zemdleć. Wyniki badań były tragiczne - wspomina.

W październiku trafiła do szpitala im. Mielęckiego w Katowicach, gdzie już nie została wypuszczona. Od razu została zakwalifikowana do przeszczepu pilnego. Przeszczep odbył się w listopadzie 2010 r. - Powiódł się, organizm nie odrzucił wątroby, ale wyniki dalej nie były dobre. Prof. Lech Cierpka od razu powiedział mi, że będzie konieczny drugi przeszczep. Udało mi się wytrwać 5 lat. Osiem miesięcy po przeszczepie zaszłam w ciążę i 8 miesięcy później urodził się syn Tomasz. To mój największy skarb. Jestem wdzięczna całemu zespołowi szpitala im. Mielęckiego, bo dzięki nim żyję - mówi Anna Debudej.

W 2015 roku pacjentka przeszła drugi przeszczep. - Okazał się udany. Moje wyniki są w normie. Muszę co prawda zażywać wiele lekarstw, nawet mój dziś 10-letni syn jest wyuczony, co i kiedy mam sobie zaaplikować. Jednak mimo tych niedogodności cieszę się życiem, rodziną. Apeluję też do wszystkich - narządy mogą uratować życie innych. Mnie już dawno nie byłoby na świecie, gdyby nie rodziny dwóch zmarłych osób, które pozwoliły na oddanie narządów swoich bliskich do przeszczepu - dodaje Anna Debudej.

Mogłoby być więcej przeszczepów

W 2021 roku, wg danych Poltransplantu, wykonano w Polsce 753 transplantacje nerek i 297 transplantacji wątroby. Liczba przeszczepów nerek mogłaby być jednak znacznie wyższa. Nerki przeszczepiane w polskich szpitalach w ogromnej większości pochodzą od dawców zmarłych, mocno kuleje natomiast program przeszczepiania od dawców żywych. W Polsce odsetek takich przeszczepów wynosi ok. 5 proc., tymczasem w niektórych krajach Europy zbliża się do 50 proc.

Jak mówi prof. Robert Król, kierownik Oddziału Chirurgii Ogólnej, Naczyniowej i Transplantacyjnej SPSKM, wynika to z niskiej świadomości i zbyt małej wiedzy chorych i ich rodzin.

- Szkoda, bo przeszczepy od dawców żywych lepiej się przyjmują, te narządy sprawniej funkcjonują. Najlepsze efekty dają przeszczepy wyprzedzające od dawców spokrewnionych. Kwalifikacja do tych zabiegów zaczyna się jeszcze przed rozpoczęciem dializowania pacjenta. Chory jest wtedy w lepszej kondycji, mamy też odpowiedni czas na dobranie dawcy z grona rodziny. Duża w tym rola nefrologów, którzy przez lata prowadzą terapie pacjentów z chorobą nerek, mają z nimi stały kontakt. To od nich zależy uświadomienie chorego, że wkrótce czeka go dializoterapia i że można zacząć myśleć o przeszczepie jako alternatywie dla dializy - wyjaśnia prof. Robert Król.

Niestety, chory nie zawsze otrzymuje w odpowiednim momencie taką informację. To główna przyczyna tak niewielkiej liczby przeszczepów nerek od dawców rodzinnych. Drugim powodem jest fakt, że są to bardziej skomplikowane procedury i niosą ze sobą większe zagrożenie związane z powikłaniami. To również wpływa na niski odsetek przeszczepów rodzinnych.

Czytaj też:

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon