Katowice, 30 lat wcześniej, wyprawa druga. Spacer szlakiem kawiarń z 1992 roku. Podróż w czasie do miasta, którego już nie ma

Mam machinę czasu. Jak w serialu „Dark”. Z tą różnicą, że ta moja przenosi nie o 33 lata, a o 30. I kompletnie inaczej wygląda. To skromna książeczka w twardej oprawie i kolorowej okładce, zatytułowana Katowice. Informator z planem miasta. Ukazała się w roku 1993, wydana przez Urząd Miasta Katowice. Jako że przygotowanie takiej publikacji trochę jednak trwa, opisuje ona w gruncie rzeczy miasto takie, jakim było w roku poprzednim, 1992. Ale wciąż informuje – tyle tylko że o świecie, który przeminął. O Katowicach sprzed 30 lat. Trzy dekady to naprawdę kawał czasu. Witajcie w szalonych latach 90.

Po miejskich barach pora na miejskie kawiarnie w Katowicach. W pamięci machiny czasu mam ich aż (czy może tylko?) 20, nie licząc tych hotelowych, do których wybiorę się innym razem.

3... 2... 1... Przeskok czasowy!

Jestem w roku 1992. Miejsce lądowania wybrałem w pobliżu poprzedniego. Pierwsza na liście jest kawiarnia „Stokrotka” przy Mikołowskiej 13. Standardem nie odbiega od zwykłego baraku, kawiarnią jest raczej z racji podawanych tam alkoholi, win i piwa. Dość dziwne kryteria kwalifikacji lokalu jako kawiarnię wybrali autorzy przewodnika, ale cóż. Lata 90. i to wczesne, nie dziwmy się niczemu. Zresztą jest i kawa! Kawa i czekolada na gorąco to jedyne urozmaicenie dla gości nie raczących się trunkami. Więc o co chodzi, się pytam.

30 lat później w „Stokrotce” nie będzie kawy. Tak jak i nie będzie samej Stokrotki. Zaginie prawie bez pamięci. „Może i była, ale wieki temu!” - odpowiedzą zapytani o nią miejscowi.

Kolejna pozycja na liście to drink-bar „Storczyk” przy Andrzeja 4. Niewielki asortyment w postaci alkoholu i napojów gorących - to wszystko, co lokal poleca. Miła i szybka obsługa. Ceny przystępne - zapowiada informator. Swoją drogą, autorzy często komplementują miłe i szybkie obsługi. Nietrudno zgadnąć dlaczego - bo jeszcze świeżo mają w pamięci PRL, gdzie obsługa jakże często bywała opryskliwa i działała w żółwim tempie.

W 2022 roku „Storczyk” już nie istnieje, w jego miejscu funkcjonuje galeria ze sztuką artystyczną.

Między kebabem a kowadłem

Idę do piwiarni „Kowadło” przy Opolskiej 2. „Informator” również i ją kwalifikuje jako kawiarnię, choć oferta lokalu to bardzo bogaty wybór piwa zarówno krajowego, jak i zagranicznego w przystępnej cenie. Lecz „Kowadło” to coś więcej niż pijalnia piwa. Wewnątrz zorganizowano mini-salon gier. Stałymi klientami są przeważnie młodzi ludzie. Wszystko to nadaje lokalowi charakter klubu studenckiego - dodaje nasz „Informator”.

W 2022 roku „Kowadła” nie ma. Pozostały po nim mroczne legendy o narkotykach, kibolach jednego ze śląskich klubów sportowych i tajemniczym pożarze, który spustoszył lokal. Obecnie mieści się tam klub seniora i rozbrzmiewa stateczna muzyka biesiadna w rodzaju „W zielonym gaju ptaszki śpiewają”.

Drink-barowi „Rarytas” przy Mickiewicza 22 (róg ze Stawową) również daleko do klasycznej kawiarni. Lokal oferuje bogaty asortyment cocktaili alkoholowych i zimnych napojów. Można zamówić wszelkiego rodzaju drinki w przystępnych cenach oraz kilka rodzajów likierów, koniaków i win.

W 2022 roku rarytasem spod Mickiewicza 22 jest kebab.

Miejsce, gdzie nic nie ma

30 lat temu na 3 Maja 13 działa jeszcze herbaciarnia „Randia”, wyjątkowa wśród katowickich lokali. W roku 2022 jedynego w Katowicach lokalu specjalizującego się w serwowaniu bogatego asortymentu herbat i kawy, niestety, już nie ma. Jego miejsce na rogu 3 Maja i Stawowej zajmuje MBank.

Zaglądam na Młyńską, gdzie pod numerem 11 w 1992 roku mieści się przemiły „Miś”, który specjalizuje się w lodach i cocktailach, oferowanych w bogatym asortymencie. W 2022 roku po „Misiu” zostały już tylko dobre wspomnienia jego dawnych gości. „To jest to miejsce, gdzie nic nie ma” - wyjaśni mi ktoś, wskazując na bezimienną już, szklaną witrynę. Los „Misia” dzieli „Mini-Bar” na Wawelskiej 4 (kawiarenka połączona z drink-barem, poleca desery i ciastka. Bufet z wysokimi stołkami barowymi. Osobne pomieszczenie dla niepalących).

W 1992 roku możemy napić się kawy w dwóch kawiarniach przy rynku. Pierwszy z nich to KMPiK w Domu Prasy (przeznaczona dla osób pragnących wypić kawę i przeglądnąć prasę; centralne usytuowanie z widokiem na Rynek, przyciąga liczne grono sympatyków; bogaty zestaw lodów, deserów i cocktail; swoiście domowa atmosfera). Drugim jest samoobsługowy bar kawowy na drugim piętrze domu handlowego Zenit - niezbyt obszerny, ale schludny i przytulny; do wyboru kawa, coca-cola, soki oraz ciastka.

Obydwa te miłe miejsca dawno już zniknęły z krajobrazu Katowic. Nie działa też - jakkolwiek trudno w to uwierzyć - kultowa „Kryształowa” przy Warszawskiej 5, mimo że jeszcze przed 30 laty (jak i wcześniej przez dziesięciolecia) była bardzo popularna i najczęściej odwiedzana. W 1992 roku jej tradycyjnymi już atutami są stylowy wystrój (ozdoby z porcelany, kryształowe żyrandole), kameralna atmosfera, dyskretna muzyka, ale chyba przede wszystkim pewność, że w „Kryształowej” zawsze czekać będzie na nas duży wybór win, likierów i wódek, a w szczególności deserów i lodów. Ale w 2022 jedna z najpopularniejszych kiedyś kawiarni Katowic jest zamknięta na amen.

Inny lokal przy Warszawskiej, „Carmen” pod numerem 65, w 1992 r. daleko odbiega od klasycznej formy kawiarni. Za sprawą stałej klienteli zmieniła się w piwiarnię. Trzydzieści lat później zastaniemy „Carmen” przepoczwarzoną już dokumentnie - w Pizza Hut.

Sztuczna grota i płonące kabanosy

Jeszcze mniej szczęścia ma Caffe-Club „Telimena” (Kochanowskiego 13), a taka to w 1992 roku ładna i przytulna kawiarenka (białe ściany wyłożone mozaiką, zdobią kolorowe kinkiety; 4-osobowe stoliki z białymi wiklinowymi krzesłami, całą salę wypełniają kwiaty i przyjemna muzyka). Lokal, który proponował ciasta, desery, zimne i gorące napoje oraz dania mięsne, a także duży wybór alkoholi (ceny wysokie wprawdzie), został zamknięty.

W okolicy nie przetrwały też bar kawowy w Bibliotece Wojewódzkiej przy Ligonia 4 (malutkie przytulne pomieszczenie dla osób pragnących chwilę odpocząć w trakcie korzystania z zasobów biblioteki; napoje gorące i zimne oraz ciastka po bardzo niskich cenach) ani winiarnia „Pod Groniem” przy Kościuszki 38 (piwnica z kamiennymi ściankami imitująca grotę; bogaty asortyment win wszelkiego rodzaju - krajowych i zagranicznych o umiarkowanych cenach).

Nie inaczej jest i w okolicach dalszych. Drink-Barowi „Załęże” (Gliwicka 106) nie pomogły ultrafioletowe lampy ani bardzo duży wybór alkoholi i zimnych napojów, ani lody i desery, a nawet ciepłe zakąski, wśród których polecano szczególnie - uwaga! - płonące kabanosy i frankfurterki. Swoją drogą, widać tu, jak odjazdowa bywała ostatnia dekada XX wieku. „Kochanie, co dziś powiesz na płonącego kabanosa? Wyskoczmy wieczorem na Załęże, oczywiście na kawę też”.

W 2022 roku na Gliwickiej 106 nie ma już baru „Załęże”, ale pod tym adresem zaprasza „Dom Drwala”. To pocieszające, zważywszy iż z pobliskiej Gliwickiej 120 zupełnie zniknął „Ping-Pong” - mała kawiarenka mieszcząca się przy klubie tenisa stołowego KS „Baildon”. Oferowała lody, ciastka, napoje zimne i gorące oraz alkohol - duży wybór. A w przyległej sali klienci mogli pograć w (a jakże) ping-ponga.

Rewelacyjna jajecznica na Dębie

W barze kawowym „Tosca” (Dębowa 4) trzydzieści lat temu oprócz w miarę licznego wyboru alkoholi i piwa, nic rewelacyjnego poza jajecznicą i parówkami z wody się nie proponuje. Może dlatego dziś w jego miejscu funkcjonuje firma medyczna.

„Tulipan” na Ściegiennego 45 w latach 90. świadczy usługi w zakresie imprez okolicznościowych: wesela, komunie, bankiety oraz inne wedle życzeń klienta. I tak jest chyba do dziś, choć „Tulipan” to teraz Pizzeria & Ristorante „Tramontana”, więc drink „Otto” (owoce, szampan, wino w odpowiednich proporcjach) oraz 6 rodzajów lodów casatte nie należą już raczej do specjalności zakładu. (Skarbie, weź mi Ottona” - to były czasy...).

Na koniec zajrzyjmy na Koszutkę, gdzie nasz informator poleca dwa lokale. Klub-kawiarnia przy ulicy Wyszyńskiego 7 (dawniej Kasprzaka) w Wojewódzkim Ośrodku Metodyki to obecnie tamtejszy bufet i nie jest on czynny codziennie. Kawiarnia „Diana” przy Morcinka 7 (poleca cocktaile alkoholowe, lody i zimne napoje; konsumpcji towarzyszy łagodna muzyka; skromnie i niedrogo) jest zamknięta.

Dwadzieścia do zera

Zreasumujmy. Z 20 lokali, jakie „Informator” - nasza maszyna czasu, przenosząca o trzy dziesięciolecia wstecz - sklasyfikował jako kawiarnie, po 30 latach w tej roli nie ostał się ani jeden. Większość zniknęła, mniejsza część zmieniła gastronomiczny profil. W Katowicach wciąż można napić się kawy i posiedzieć przy ciastku, jednak raczej nie w lokalu mogącym poszczycić się naprawdę wieloletnią tradycją. Dziś kawiarenkę znajdziemy najłatwiej w galeriach handlowych, jak np. Galeria Katowicka, Silesia City Center czy Libero. Tam na pewno ich nie brakuje. Ciekawe, jak ocenią realia naszych czasów miłośnicy kawiarń za kilkadziesiąt lat?

Dżem i Ryszard Riedel

Może Cię zainteresować:

Katowice -30 lat, wyprawa pierwsza. Spacer szlakiem miejskich barów z 1992 roku. Podróż w czasie do miasta, którego już nie ma

Autor: Tomasz Borówka

05/11/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon