Ostatnie takie wybory. Dwukadencyjność oznacza, że za 5 lat rzesza prezydentów naszych miast będzie... bezrobotna

Na prawdziwe emocje w walce o stanowiska burmistrzów i prezydentów miast na Górnym Śląsku i w Zagłębiu przyjdzie nam jeszcze poczekać pięć lat. Wtedy to znakomita większość obecnych włodarzy będzie ustawowo zmuszona pożegnać się ze stanowiskiem i dopiero to w wielu miastach stworzy szansę na nowe otwarcie. Analizujący lokalną scenę polityczną powinni też bacznie śledzić demografię. Bo nie pozostanie ona bez wpływu na to jak wyglądać będzie układ sił w radzie miasta.

arc
Prezydenci Sosnowca i Katowic

Dwie kadencje i basta. Reelekcja to będzie ostatnia wygrana

O reelekcję w tegorocznych wyborach zabiegają niemal wszyscy burmistrzowie i prezydenci miast w regionie. Jedynie w Gliwicach urzędujący gospodarz miasta nie stanął do walki. W przypadku kilku miast wynik starcia wydaje się przesądzony (np. w Katowicach, gdzie rywale Marcina Krupa robią wszystko, by ułatwić mu wygraną już w pierwszej turze, bądź w Tychach, gdzie zabiegający o urząd komisarz miasta ma poparcie wieloletniego prezydenta Tychów, a dziś senatora Andrzeja Dziuby, polityków Platformy Obywatelskiej, zaś Trzecia Droga dyplomatycznie swojego kandydata nie wystawiła), w innych szykuje zacięta walka, której wynik pozostaje sprawą otwartą (np. Zabrze, Chorzów, Świętochłowice).

Niezależnie jednak od tego, jak wielu z aktualnych włodarzy obroni swoją pozycję, to pewnym jest, że dla wszystkich ich kolejna kadencja będzie już ostatnią. Zgodnie z obowiązującą od 2018 roku nowelizacją Kodeksu Wyborczego wójt, burmistrz, czy prezydent miasta nie może bowiem pełnić swej funkcji dłużej aniżeli dwie kadencje. „Licznik” zaczął bić od wyborów samorządowych jesienią 2018 r. (wcześniejsze kadencje nie liczyły się).

Marcin Krupa, Arkadiusz Chęciński, Marcin Bazylak, Andrzej Kotala, Mariusz Wołosz, Piotr Kuczera, Sława Umińska – Kajdan, Arkadiusz Czech, Daniel Beger, Małgorzata Mańka – Szulik, Dariusz Wójtowicz, Rafał Piech, Paweł Silbert, Stanisław Piechula, czy Anna Hetman – oni wszyscy właśnie kończą swoją pierwszą, wynikającą ze wspomnianego limitu kadencję i nawet jeśli teraz ponownie zostaną wybrani, to dzień po ogłoszeniu wyników wyborów będą już mogli zacząć odliczać dni do końca swych rządów. To oznacza, że w miastach tych jeśli nie teraz, to za pięć lat będziemy świadkami „nowego otwarcia”. No chyba, że wcześniej obecni włodarze, po uzyskaniu reelekcji, przeprowadzą skuteczną operację „wyhodowania” sobie następcy, który nowym nazwiskiem firmować będzie kontynuację rządów poprzednika. Biorąc pod uwagę to, jak wielu miast i gmin ta sytuacja dotyczy, to wydaje się, że prawdziwe emocje (i być może większa liczba kandydujących) czekają nas dopiero za pięć lat.

Nie dotyczy to Rudy Śląskiej, gdzie Michał Pierończyk, objął władzę jesienią 2022 r. w wyniku przyśpieszonych wyborów prezydenckich, po śmierci wybranej w 2018 r. Grażyny Dziedzic. Te kilkanaście miesięcy nie jest jego pierwszą kadencją w rozumieniu ustawy, więc dla niego – jeśli uzyska reelekcję – licznik zacznie bić dopiero teraz, co daje mu perspektywę rządzenia do roku 2034 (przypominamy, obecnie kadencje w samorządzie są 5-letnie). W analogicznej sytuacji znajdzie się zwycięzca wyborów prezydenckich w Gliwicach i Tychach (nie będzie tam personalnej kontynuacji rządów), a także każdy z tych, którym uda się pokonać urzędujących włodarzy. (Interesujesz się śląską polityką? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)

Ubywa mieszkańców, więc ubywa także miejskich radnych

Chorzów, Będzin, Piekary Śląskie – co łączy te trzy miasta w kontekście tegorocznych wyborów samorządowych? To, że ubyło tam mandatów w radzie do obsadzenia. W Chorzowie mieszkańcy jesienią 2018 r. wybierali 25 rajców, tym razem wybierać będą już tylko 23. W Piekarach Śląskich i Będzinie z 23 radnych w radzie zrobi się 21.

Malejące rad miast to „zasługa” demografii. Ustawa o samorządzie gminnym ściśle określa bowiem związek między liczbą mieszkańców danej gminy, a liczbą radnych w tamtejszej radzie. I tak w gminach liczących sobie do 15 tys. mieszkańców mandatów w radzie jest 15, w gminach do 50 tys. mieszkańców – 21, w gminach do 100 tys. mieszkańców - 23, w gminach do 200 tys. mieszkańców – 25, zaś w większych po trzech na każde dalsze rozpoczęte 100 tys. mieszkańców (nie więcej jednak niż w sumie 45). W sytuacji gdy liczba ludności danej gminy spada poniżej któregoś ze wskazanych powyżej progów analogicznie z automatu maleje również liczba mandatów w radzie do wzięcia.

W przeszłości przerabiały to już Katowice (jeszcze w 2006 r. w stolicy województwa wybierano 31 radnych, dziś już tylko 28) oraz Sosnowiec (w 2014 r. po raz ostatni do tamtejszej rady wybierano 28 rajców), teraz przyszła kolej na inne miasta naszego regionu. Dane Głównego Urzędu Statystycznego wyraźnie pokazują, że w Chorzowie liczba ludności od lat systematycznie ubywa, zbliżając się do magicznej bariery 100 tys. mieszkańców (w 2022 r. było ich już tylko niespełna 102 tys.), zaś w Będzinie oraz Piekarach Śląskich do 50 tys. i w zeszłym roku najwyraźniej owe progi zostały przekroczone (obwieszczenie wojewody śląskiego określające m.in. liczby radnych wybieranych na kadencję 2024-2029 zostało wydane 10 listopada zeszłego roku).

Biorąc po uwagę kiepskie prognozy demograficzne należy przyjąć, że takich przypadków będzie więcej. Jeśli wierzyć scenariuszom nakreślonych przez ekspertów GUS, to w drugiej połowie przyszłej dekady skurczy się rada w Dąbrowie Górniczej, a około połowy stulecia mniej rajców będą wybierać mieszkańcy Rudy Śląskiej, Rybnika, Siemianowic Śląskich i Tychów.

Wybory samorzadowe 2024

Może Cię zainteresować:

Komplet kandydatów na prezydentów naszych miast. Co nam to mówi, poza tym, że te wybory są jakieś... inne?

Autor: Michał Wroński

15/03/2024

Ostrzeżenie

Może Cię zainteresować:

Demograficzny kod czerwony po lekturze z GUS. Do roku 2060 woj. śląskie straci ponad milion mieszkańców

Autor: Michał Wroński

07/09/2023

Koalicja opozycja katowice wybory 03

Może Cię zainteresować:

Kandydat na prezydenta Katowic, Dawid Durał zatrzymany przez policję. "Sprawa naszej rodziny to prywatna sprawa"

Autor: Katarzyna Pachelska

03/04/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon