"Pawilonówka" w Koszutce. Jedyna taka szkoła w Katowicach. Nowoczesność made in PRL sprawdza się do dzisiaj

Dziś ukryta za ekranami Drogowej Trasy Średnicowej i drzewami parku Budnioka, szkoła pawilonowa przy ul. Grażyńskiego w katowickiej Koszutce, zadziwia oryginalną formą. W porównaniu do "tysiąclatek", budowanych od sztancy za czasów PRL-u, jawi się jak przybysz z kosmosu. Dziś w budynkach zaprojektowanych przez jednego z czołowych przedstawicieli późnego katowickiego modernizmu, Stanisława Kwaśniewicza, działa Zespół Szkolno-Przedszkolny dla Dzieci Niesłyszących i Słabo Słyszących. Zobaczcie, jak ta szkoła wyglądała w latach 60 i 70. i jak prezentuje się dzisiaj.

To jedna z najbardziej oryginalnych katowickich szkół. O innej piszemy: Śląskie miasto ogród i szkoła marzeń. Jak wielki Stanisław Niemczyk uratował Giszowiec. Znajduje się w dzielnicy Koszutka w Katowicach, przy ul. Grażyńskiego 17. Obecnie mieści Zespół Szkolno-Przedszkolny dla Dzieci Niesłyszących i Słabo Słyszących.

Rewolucyjna architektonicznie szkoła powstała na osiedlu Marchlewskiego we wczesnych latach 60.

Koszutkę, dawniej wiejski obszar, zaczęto zabudowywać już tuż po II wojnie światowej. Inwestorem nowego osiedla, zbudowanego w latach 1949-1956, był ZOR - Zakład Osiedli Robotniczych. Powstało tu Osiedle Robotnicze im. Juliana Marchlewskiego, zbudowane (podobnie jak osiedle A w Tychach i krakowska Nowa Huta) w stylu socrealizmu, obejmujące powierzchnię ponad 64 hektarów. Zanim wybudowano osiedle Tysiąclecia, to osiedle Marchlewskiego było największym zespołem mieszkaniowym w Katowicach. W sumie liczyło 12 tysięcy mieszkańców. Szybko okazało się, że konieczne jest wzniesienie nowej szkoły, bo dzieci z Koszutki nie mają gdzie się uczyć.

Zaprojektował ją w latach 1958-1959 Stanisław Kwaśniewicz, autor bądź współautor wielu znanych katowickich budynków, na czele z kinem Kosmos i "niebieskimi blokami" (również w Koszutce), biurowiec Separator czy budynek mieszkalny Ślizgowiec przy al. Korfantego (ówczesnej Armii Czerwonej). Jak na owe czasy, kompozycja budynków i ich kształt były wręcz rewolucyjne.

Szkołę wybudowano przy ówczesnej ulicy Tyszki (dziś Grażyńskiego) w latach 1960-62. Anna Syska w książce "Spodek w Zenicie. Przewodnik po architekturze lat 1945–1989 w województwie śląskim" pisze o tej szkole: "Budynek (...) miał formę szkoły pawilonowej. Architekt wykorzystał spadek terenu. Dwukondygnacyjne pawilony rozmieścił na różnych poziomach i powiązał je bryłą wejściową. W ten sposób udało się ograniczyć roboty ziemne. Rzut obiektu składa się z dwóch podobnych modułów. Rozwiązanie to pozwoliło na umieszczenie dwóch szkół w jednym budynku. szkoła podstawowa i liceum. Największą częścią rozczłonkowanej bryły jest partia frontowa. Aby nadać jej lekkość projektant postanowił ją przełamać. I to w jednej trzeciej jej długości wprowadził podcień, z którego wchodziło się do obu szkół oraz przechodziło na wspólne podwórko".

Każda szkoła składała się z 15 izb lekcyjnych, sali gimnastycznej, szatni i pomieszczeń administracyjnych. Wspólne były kuchnia z jadalnią oraz urządzenia sportowe zlokalizowane po zachodniej stronie budynku.

"Trybuna Robotnicza" pisała o nowej szkole z entuzjazmem

Już w momencie powstania, nowa szkoła wzbudzała entuzjazm. Trybuna Robotnicza w 1961 roku pisała w artykule "Kolorowe pawilony dla 1200 uczniów": "Pawilony o szklanych ścianach, połączone ze sobą korytarzami, mieszczą jasne sale lekcyjne z kolorowymi kotarami, doskonale wyposażone pracownie naukowe, bibliotekę z czytelnią, świetlicę, salę gimnastyczną (godną pozazdroszczenia), natryski, umywalnie, kuchnię, jednym słowem wszystko, czego wymaga nowoczesne budownictwo. Za ten piękny obiekt, który powstał z funduszów Tysiąclecia, należy się uznanie jego projektantowi, mgr. inż. Stanisławowi Kwaśniewiczowi oraz wykonawcom - pracownikom Katowickiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Miejskiego".

W budynkach funkcjonowały m.in. Szkoła Podstawowa nr 57, Liceum Medyczne, Liceum Ogólnokształcące im. Kawalca. Niestety nie wszystkie założenia architekta okazały się praktyczne, np. sala gimnastyczna z oknami od góry do dołu czy pracownie z wielkimi oknami. Aluminiowe ramy obrotowych okien szybko się wypaczyły, bardzo trudno się je otwierało. Uczennica szkoły wspomina: "Pamiętam, że kilkakrotnie odwoływano nam lekcje z WF-u z powodu zimna panującego w sali gimnastycznej". Krążyły też plotki, że przez wielkie okna różni dziwni ludzie podglądali ćwiczące dzieci. Później zamurowano część przeszkleń. (Interesujesz się Katowicami? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)

Katarzyna Ossolińska, uczennica szkoły, wspomina: Projekt szkoły był świetny, ale za moich czasów wiele rzeczy już nie działało

- Chodziłam do tej szkoły w latach 1976-1984, czyli już ponad dekadę po jej uruchomieniu - wspomina Katarzyna Ossolińska, historyczka i bibliotekarka, zawodowo związana z Centrum Informacji Naukowej i Biblioteką Akademicką, twórczyni profilu na Facebooku Koszutka historia i architektura. - Sporo się zmieniło od momentu wybudowania bardzo pięknego i nowoczesnego budynku. Niestety - na gorsze. Pracownie specjalistyczne, owszem były, ale sprzęt tam zainstalowany w większości nie działał. Nie pamiętam, żebyśmy oglądali telewizję. W pracowni ZPT były np. kuchnie gazowe, ale zajęć z gotowania w moich czasach nie prowadzono. A te słynne „eksperymentalne” aluminiowe okna były chyba dla użytkowników największym utrapieniem. Podobno (wiem to z opowieści starszych uczniów) były przypadki, że uczniowie, opierając się o obrotowe okno, omal nie wypadli z pierwszego piętra. Piękne, wielkie przeszklenia w pracowniach i salach gimnastycznych z czasem mocno się „wypatrzyły” i trudno było ogrzać pomieszczenia. Była też świetna aula ze sceną z kulisami niczym w teatrze, ale w moich czasach urządzenia np. do przesuwania kotary już nie działy - dodaje Ossolińska.

Jednocześnie nie kryje, że, jej zdaniem, projekt budynku szkoły był świetny. - Gmach został doskonale wkomponowany w otaczającą przestrzeń. Jestem w ogóle wielką admiratorką dorobku Stanisława Kwaśniewicza, ale materiały i wykonawstwo w tamtych czasach pozostawiały wiele do życzenia (fakt ten często podkreśla Jurand Jarecki). Stąd już po kilku latach te szumnie opisywane przez ówczesną prasę nowatorskie rozwiązania nie działały. W latach 70. XX w. okien praktycznie nie dało się już otworzyć. Pewnie starsze roczniki, te urodzone w latach 50., pamiętają szkołę inaczej i zapewne korzystały w pełni z nowoczesnych udogodnień. Co by nie mówić, „pawilonówka” zawsze miała dobrą opinię. Rodzice zabiegali, by ich dzieci chodziły do SP nr 57, a nie np. do 36 na dawnej ul. SDKPiL (dziś Iłłakowiczowny)

Ossolińska radzi, by dobrze przestudiować archiwalne zdjęcia szkoły i zobaczyć, jak oryginalnie wyglądało wejście do budynku. Architekt zaprojektował tam prześwit wsparty na filarach. Umożliwiał on swobodne przejście na dziedziniec szkolny.

- Jednak prześwit szybko (sądzę, że pod koniec lat 60.) przeszklono, przez co nowe pomieszczenie ochrzczono nazwą „Akwarium”. Ku wielkiemu niezadowoleniu nauczycieli to było świetne miejsce zabaw i tam najbardziej lubiliśmy spędzać przerwy. Chłopcy grali tam nawet „w hokeja”. Właśnie ta „przewiązka” była miejscem łączącym dwie szkoły – LO Kawalca i SP nr 57 im. J. Marchlewskiego. Tam widywało się licealistów, to był inny świat. My takie jeszcze dzieciaki, oni - jak dorośli. Zazdrościliśmy im. Gdzieś w latach 2000 zniszczono „akwarium” poprzez zamurowanie i wstawienie małych odrębnych drzwi wejściowych do obu szkół. Współcześnie „pawilonówka” przez kolejne modernizacje mocno się zmieniła. Niewiele zostało z oryginalnych założeń projektowych. Odwiedzałam to miejsce w latach 2000, gdy moja córka chodziła tam do gimnazjum. Mam sentymentalny stosunek do tego miejsca, raz - jako dawna uczennica, dwa - jako historyczka i badaczka architektury. Bardzo mnie boli, gdy patrzę na kolejną przebudowę (trwa właśnie adaptacja budynku na cele poradni specjalistycznych) - dodaje Katarzyna Ossolińska.

Przez kilka lat szkoła stała opuszczona. Wreszcie w 1993 r. postanowiono umieścić w niej placówki dla dzieci i uczniów niesłyszących i słabo słyszących. Dziś jest tu przedszkole, szkoła podstawowa i liceum.

- Układ tej szkoły sprawdza się świetnie - mówi Agata Krużyńska, dyrektorka Zespołu Szkolno-Przedszkolnego dla Dzieci Niesłyszących i Słabo Słyszących. - Choć korytarz mógłby być szerszy - dodaje. Dziś uczy się tu nieco ponad 200 dzieci.

Kino kosmos katowice archiwalne fot jurand jarecki slazag 01

Może Cię zainteresować:

Kosmos w Katowicach. Tak postmodernizm zniszczył świetną architekturę z lat 50. Zobaczcie, jak stylowy był kiedyś budynek kina i jak wygląda teraz

Autor: Katarzyna Pachelska

08/10/2023

Depeche mode spodek katowice

Może Cię zainteresować:

Tu Tina Turner wywijała tuż przed stanem wojennym, a Clapton postawił się milicji. 52 lata muzyki w Spodku

Autor: Marcin Zasada

09/05/2023

Zdjęcie śródmieścia Katowic z 1975 roku

Może Cię zainteresować:

Tak widział Katowice lat 70. niemiecki fotograf. DOKP, Spodek, Koszutka i Korfantego w epoce Gierka i Karwowskiego z "Czterdziestolatka"

Autor: Arkadiusz Nauka

23/06/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon