Prezydent podpisał ustawę górniczą. - To jedno wielkie oszustwo - uważa wicemarszałek Senatu

Sprawa podpisanej niedawno przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy górniczej była jednym z tematów rozmowy z wicemarszałkinią Senatu Gabrielą Morawską-Stanecką w Radiu Piekary. - To jedno wielkie oszustwo - uważa Morawska-Stanecka.

FB Gabriela Morawska-Stanecka
Gabriela Morawska-Stanecka, wicemarszałek Senatu

Prezydent Andrzej Duda podpisał 1 lutego 2022 r. ustawę z dnia 17 grudnia 2021 r. o zmianie ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego, zwaną ustawą górniczą, ustanawiającą system publicznego wsparcia dla górnictwa węgla kamiennego na kolejnych 10 lat, wart w sumie 28,8 mld zł. System wsparcia stanowi jednak pomoc publiczną i podlega notyfikacji do Komisji Europejskiej.

"Ta ustawa to jedno wielkie oszustwo" - mówi Morawska-Stanecka

Co w niej się nie podobało senackiej większości? - Wszystko - krótko odpowiedziała wicemarszałkini Senatu Gabriela Morawska-Stanecka (koło PPS) pytana o to w Rozmowie Dnia Marcina Zasady w Radiu Piekary 7 lutego 2022 r.

- Ta ustawa to jedno wielkie oszustwo. Górnicy zasługują na to, żeby im mówić prawdę, a nie zwodzić ich i oszukiwać. Zresztą sami górnicy orientują się, że są oszukiwani, bo ciągle słyszymy o ich protestach. Chciałabym, żeby ktoś wreszcie docenił pracę i inteligencję górników i nie opowiadał im bzdur; i nie wpuszczał ich na minę. Ta ustawa to wrzucenie kolejnych pieniędzy. Oszustwo polega na tym, że nie ma notyfikacji Komisji Europejskiej. Minister bardzo ostatnio się wił, i powiedział, że "właśnie wystąpią o notyfikację". To jest wszystko niezgodne z prawem. Oszustwo polega również na tym, że cały czas zamyka się oczy i udaje, że problemu nie ma. A problem jest. Ustawa mówi o likwidacji mocy wydobywczych i majątku, a powoduje tylko dopłacanie za to, że będzie redukcja wydobycia węgla w kolejnych latach, ale też nie we wszystkich kopalniach. W niektórych tej redukcji w ogóle nie będzie przez najbliższe 3 lata, a każdego roku kilkadziesiąt czy kilkaset milionów będzie wrzucane - mówiła Morawska-Stanecka

Rząd ciągle nie składa wniosku notyfikacyjnego do Komisji Europejskiej

7 lutego to już siódmy dzień spóźnienia rządu w sprawie złożenia wniosku notyfikacyjnego w sprawie górnictwa w Komisji Europejskiej.

- A jak było z wnioskiem do poprzedniej ustawy? Podobnie - uważa wicemarszałkini Senatu. - Cały czas robi się wszystko, by sprawę przeciągnąć i tych górników dalej trzymać. Kiedy podpisano porozumienia ze związkami zawodowymi we wrześniu 2020 r., miano już w grudniu wysłać ustawę. Zrobiono to, tylko prawie rok później. A ostatni termin notyfikacji w KE lub innej decyzji KE (jak odpowiedział mi dyrektor to np. brak notyfikacji) w tej ustawie podpisanej przez prezydenta to grudzień 2023 r. Mnie to przypomina jedną kwestię: "w grudniu 2023 r. nie będziemy już rządzić, niech się następny rząd martwi górnikami". Ja boję się o co innego - by w pewnym momencie tych pieniędzy, z powodu braku notyfikacji, nie trzeba było zwracać. Tylko ich nie zwróci rząd, tylko spółki, i będzie jak w Stoczni Szczecińskiej - będzie niekontrolowana upadłość i ludzie z dnia na dzień stracą pracę - kontynuuje Morawska-Stanecka.

- My proponujemy temu rządowi od początku: róbmy to z otwartą przyłbicą, razem, z wszystkimi, ze stroną związkową, z wszystkimi partiami politycznymi, żeby stworzyć jakieś ramy programu odchodzenia od węgla, ale takie, na które wszyscy się zgadzamy, by za 2 lata kolejny rząd nie miał innej koncepcji. Nikt nie chce z opozycją ani z fachowcami rozmawiać. Zajmują się tym ludzie, którzy nie mają pojęcia o górnictwie. Brakuje stabilnego planu na polską energetykę, i brakuje realizacji takiego planu bez przerw. To jest też kwestia naszego zdrowia, życia, by zmienić źródła ogrzewania, to wiemy szczególnie tu, na Śląsku - mówiła na antenie Radia Piekary Gabriela Morawska-Stanecka.

Po co ma być zlikwidowana zyskowna kopalnia Bogdanka?

- Kilka restrukturyzacji z czasów rządów poprzedzających PiS było bardzo sensownych - uważa polityczka ze Śląska. - Problem był taki, że gdy jakiś rząd zaczynał restrukturyzację (a ja pracowałam przy kilku), to kolejny, następujący po nim, stwierdzał, że to było bez sensu i my teraz będziemy robić inaczej, bo mamy inną koncepcję. Kosztem górników, kopalń, a można to było zrobić zupełnie inaczej - dodaje.

Sprawa ustawy górniczej jeszcze się toczy, bo rozporządzenie będące postawą wydatkowania pieniędzy na poziomie krajowym, jeszcze bez decyzji Komisji Europejskiej, zostało zrównane z ziemią przez Rządowe Centrum Legislacji, a także Ministerstwo Finansów.

Morawska-Stanecka wskazuje na paradoks reformy górnictwa. Uważa, że jest nim włączenie w cały program likwidacji kopalń również kopalni Bogdanka, która ma zyski, jest w zupełnie innej sytuacji niż inne kopalnie. - Pamiętajmy, że Komisja Europejska mówi o odejściu od węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej. A przecież my ten węgiel możemy potrzebować do różnych innych celów. My oczywiście idziemy po bandzie i tą Bogdankę też chcemy zlikwidować. To powoduje, że wszyscy inwestorzy, którzy by mogli zainteresować się Bogdanką, już tego nie zrobią. To świadczy o kompletnym dyletanctwie ludzi, którzy zajmują się dzisiaj górnictwem. Na Śląsku jest wielu fachowców od górnictwa, których się w ogóle nie słucha - dodaje.

10 lutego ma być kolejne spotkanie w sprawie górnictwa w Ministerstwie Aktywów Państwowych.

Czytaj też:

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon