Kazimierz Karolczak: Ciężko poprawić jakość transportu, jeśli miasto nie jest w to zaangażowane

Przewodniczący Metropolii na antenie Radia Piekary odpowiedział na zarzuty i pretensje prezydenta Katowic w sprawie organizacji transportu publicznego. - Ciężko poprawić jakość transportu w Katowicach, jeśli miasto nie jest w to zaangażowane - powiedział Kazimierz Karolczak. Gorzko podsumował także działanie centrów przesiadkowych w mieście.

GZM
242247095 2007032402781362 119710970840880786 n

Choć przewodniczący Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii Kazimierz Karolczak konsekwentnie zaprzecza temu, jakoby istniał konflikt pomiędzy GZM i Katowicami, to trwające od kilku miesięcy przeciąganie liny w sprawie organizacji transportu publicznego tak właśnie wygląda.

Kilka dni temu zapytaliśmy przewodniczącego GZM, czy może odnieść się do analizy dotyczącej samodzielnej organizacji transportu, jaką przygotował Urząd Miasta Katowice. - Nie mogę odnieść się do dokumentu, którego nie otrzymałem - odpowiedział i to samo powtórzył w czwartek, 10 lutego, na antenie Radia Piekary. - Widocznie nie jest to na tyle ważne, aby przekazać ten dokument Metropolii - dodał.

"Katowice korzystają z 400 tys. mieszkańców, a chcą płacić za 270 tys."

W rozmowie z Marcinem Zasadą odniósł się natomiast do kwestii finansowania transportu w Metropolii. Prezydent Katowic Marcin Krupa uważa, że jego miasto jest w tej kwestii traktowane najgorzej, ponieważ płaci najwięcej w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Według analizy aż 488 złotych, kiedy w pozostałych miastach są to zaledwie 254 złote.

- Z ostatnich danych wynika, że do Katowic codziennie podróżuje od 100 do 150 tys. mieszkańców sąsiednich miast, którzy pracują w tych pięknych szklanych budynkach, jakie wyrastają jak grzyby po deszczu. Myślę, że prezydent przyciągając te inwestycje do miasta, zdaje sobie sprawę z tego, że firmy lokują je w Katowicach tylko i wyłącznie w oczekiwaniu, że przyjadą tam mieszkańcy sąsiednich miast, bo bezrobocie w Katowicach jest na poziomie półtora procenta, więc praktycznie go nie ma - przekonywał Kazimierz Karolczak.

W jego ocenie dzięki codziennemu napływowi pracowników z miast sąsiednich, Katowice mogą rozwijać się nie jak miasto liczące około 270 tys. mieszkańców, ale jak miasto liczące około 400 tys. mieszkańców, a jedynym kosztem tego rozwoju jest odpowiedni transport.

- Katowice wnioskują o to, aby każdy płacił za swojego mieszkańca. Korzystają natomiast z 400 tys. osób, które w Katowicach mieszkają lub pracują, a chcą płacić za 270 tys. To pewna niespójność - powiedział na antenie Radia Piekary.

Dodał również, że gdyby dodać liczbę osób dojeżdżających do pracy w Katowicach oraz liczbę mieszkańców miasta i dopiero wtedy obliczyć wydatki samorządów na transport w przeliczeniu na jedną osobę, to zapewne okazałoby się, że wcale nie są one tak rozbieżne.

Kazimierz Karolczak przypomniał, że podejmowano próby dotyczące obliczenia składki na organizację transportu publicznego w oparciu o liczbę pasażerów z danych miast. Mowa oczywiście o Karcie ŚKUP. Ta okazała się jednak kompletną porażką. Jej funkcjonalność skrytykowali pasażerowie, a co do zastosowanych rozwiązań wątpliwości przedstawił Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

"Ciężko poprawić jakoś transportu, jeśli miasto nie jest w to zaangażowane"

Kilka dni wcześniej na antenie Radia Piekary pojawił się prezydent Marcin Krupa, który zarzucił Metropolii, że siatka połączeń nie zmieniła się od przejęcia transportu przez Związek Transportu Metropolitalnego, a w wielu miejscach pozostaje zamrożona od 20-30 lat.

- Muszę zwrócić uwagę na fakt, że kiedy przejmowaliśmy organizację transportu, to konkurencyjne wobec siebie okazały się połączenia pomiędzy Katowicami i Tychami. One się zwyczajnie dublują i to do dziś (…) Zaproponowaliśmy, że część tych dubli zlikwidujemy i przeniesiemy w inne rejony miasta. Po kilku spotkaniach, można powiedzieć awanturach, w które zaangażowali się radni z Katowic, ta propozycja wylądowała w szufladzie i została zamknięta na klucz - odpowiedział na zarzut przewodniczący GZM. - Ciężko poprawić jakość transportu w Katowicach, jeśli miasto nie jest w to zaangażowane i nie potrafi podjąć w tym zakresie decyzji - dodał.

Za przykład podał Zabrze, gdzie jego zdaniem współpraca z ZTM układa się bardzo dobrze. Zapowiedział jednocześnie, że Metropolia jest gotowa na wdrażanie propozycji Katowic, choć ocenia je różnie.

- Budowa centrum przesiadkowych nie skończyła się tym, że mieszkańcy zostawiają tam samochody i wsiadają do autobusów. Skończyła się tym, że mieszkańcy, którzy korzystają z autobusów, muszą się tam przesiadać na tramwaje. Wydawało mi się, że trochę inna jest rola centrów przesiadkowych - skończył gorzko temat Kazimierz Karolczak na antenie Radia Piekary.

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon