Ks. Isakowicz-Zaleski: Abp Skworc powinien zrezygnować z funkcji w diecezji, zachować się honorowo

- Uważam, że de facto Watykan zgasił całą nadzieję, zwłaszcza ofiar, że dojdzie do wyciągnięcia konsekwencji wobec Skworca. W wypadku Skworca nie ma żadnej kary. Jest za to pomocnik dla niego. W świetle prawa kościelnego arcybiskup nie jest człowiekiem ukaranym. Sam zrezygnował z tego, z czego chciał zrezygnować. On się sam ocenia, sam się karze - mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Rozmowa z księdzem, który zajmuje się przestępstwami pedofilskimi w polskim Kościele.

Wikipedia
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

W lipcu 2021 r., obecny arcybiskup metropolita katowicki Wiktor Skworc, z uwagi na ciążące na nim zarzuty tuszowania spraw wykorzystania seksualnego popełnionego wobec osób małoletnich przez dwóch kapłanów diecezji tarnowskiej, gdy był tam biskupem, złożył rezygnację z członkostwa w Radzie Stałej Konferencji Episkopatu Polski i z funkcji przewodniczącego Komisji ds. Duszpasterstwa KEP. Wystąpił też z prośbą o wyznaczenie arcybiskupa koadiutora w archidiecezji katowickiej.

4 grudnia 2021 r. ogłoszono, że papież Franciszek wyznaczył takiego pomocnika z prawem następstwa w archidiecezji katowickiej. Pisaliśmy o tym: Nowy arcybiskup archidiecezji katowickiej. Następcą Wiktora Skworca jest bp. Adrian Galbas

Rozmowa z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, prezesem Fundacji im. Brata Alberta, historykiem Kościoła, zajmującym się przestępstwami pedofilskimi w polskim Kościele

24kato.pl: Z czego wynika obecna sytuacja arcybiskupa metropolity katowickiego Wiktora Skworca?

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Biskup Skworc został oskarżony przez ofiary księży pedofilów o daleko idące zaniedbania i tuszowanie tych spraw. Dotyczy to końca lat 90. i początku obecnego wieku, kiedy był biskupem w Tarnowie. Wtedy otrzymał od rodziców i nauczycieli informacje na temat jednego ze swoich podwładnych, księdza Stanisława P., który molestował małych chłopców nie tylko w jednej, ale w kilku parafiach. To był 2002 rok, i wtedy biskup Skworc, zamiast ukarać tego księdza, poddać go terapii, odsunąć od dzieci, dokonał pewnego przestępstwa w świetle prawa państwowego i kościelnego. Nie tylko nie zgłosił go do prokuratury, ale sprawcę wysłał na 5 lat na Ukrainę, gdzie ten dokonał kolejnych przestępstw, tym razem wobec dzieci ukraińskich. Czyli sprawa ma charakter międzynarodowy. Biskup Skworc złamał również prawo kościelne, które nakazywało mu tę sprawę przesłać do diecezji i do Watykanu, bo takie były przepisy jeszcze za papieża Jana Pawła II. W podobny sposób postąpił wobec innego księdza, Mariana W., który został przez niego ukryty. Te sprawy zostały nagłośnione przez ofiary. Ja pisałem na ten temat w zeszłym roku i gdy powstała państwowa Komisja do Spraw Pedofilii, zgłosiłem tę sprawę do Komisji. Ta przekazała to prokuraturze i wciąż policja w Tarnowie prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Chodzi o zarzut świadomego ukrycia przestępstwa. Równocześnie zostało to wysłane do Watykanu.

Ilu ofiar dotyczą te sprawy?

Z tego, co wiem, ofiar tych dwóch księży jest bardzo wiele. W przypadku księdza Mariana jest ich 22, choć 11 spraw jest przedawnionych. W przypadku księdza Stanisława P. też liczba jest bardzo duża, to dziesiątki ofiar z czterech różnych parafii plus dzieci z Ukrainy. Nie doszłoby do takiej skali ofiar, gdyby biskup Skworc te 20 lat temu radykalnie, zgodnie z przepisami państwowymi i kościelnymi, ukrócił ten proceder. Zamiast tego, przyczynił się do wzrostu liczby ofiar księży. Po moim zgłoszeniu policja w Tarnowie cały czas prowadzi tę sprawę, przesłuchując kolejne ofiary. Teraz ofiary mają prawo wglądu w akta, więc postępowanie trwa długo. Również dlatego, że liczba ofiar jest taka duża. Strona kościelna przekazała to dopiero po mojej publikacji do Krakowa, i tu się odbył sąd. Ten sąd dla mnie był kuriozalny. Ani ofiary ani ja nie zostaliśmy przesłuchani. Byłem zaproszony na zakończenie procesu do Kurii Krakowskiej jako autor publikacji i ten, który zgłaszał sprawę do Nuncjatury, i tam odczytano mi informację, że ksiądz arcybiskup Skworc sam się ocenił, tzn. przyznał się, że dokonał tych zaniedbań, zrezygnował z funkcji w Episkopacie, postanowił wpłacić bliżej nieokreśloną kwotę na rzecz Fundacji św. Józefa. Nie zrezygnował z urzędu. Co więcej – poprosił o koadiutora, czyli pomocnika. Prosiłem w Kurii Krakowskiej, by dano mi do ręki to pismo. Powiedziano mi, że nie mam prawa tego przeczytać, tylko mi to odczytano. Z tego wynika, że to była tzw. ucieczka do przodu, czyli by uprzedzić pewne decyzje. Biskup Skworc zrezygnował z zaszczytu bycia honorowym obywatelem miasta Tarnowa, a 4 grudnia papież Franciszek podjął decyzję, że Skworc pozostaje na stanowisku i nic mu się nie dzieje. Nie ponosi żadnej kary, dalej będzie do emerytury biskupem, będzie prowadził diecezję, tylko ma do tego pomocnika.

Z prawem następstwa…

Nie znam księdza biskupa Galbasa, na pewno będzie dobrym biskupem. Jednak w tle cały czas jest główna przyczyna – czyli tuszowanie spraw pedofilii księży przez Skworca. Galbas będzie następcą za te dwa lata, ale przez ten czas w diecezji katowickiej w tej sprawie się nie zmieni.

Czyli Watykan przychylił się do prośby arcybiskupa Skworca o koadiutora w diecezji, i zostawił go niejako w spokoju?

Ja uważam, że de facto Watykan zgasił całą nadzieję, zwłaszcza ofiar, że dojdzie do wyciągnięcia konsekwencji wobec Skworca. Do tej pory ośmiu biskupów w Polsce zostało ukaranych za tuszowanie pedofilii. Te kary są symboliczne, i dotyczą głównie emerytów. W wypadku Skworca nie ma żadnej kary. Jest za to pomocnik dla niego. W świetle prawa kościelnego Skworc nie jest człowiekiem ukaranym. Sam zrezygnował z tego, z czego chciał zrezygnować. On się sam ocenia, sam się karze.

Skąd wynika ten brak presji na abp. Skworca ze strony Kościoła i Watykanu?

Moim zdaniem cała sprawa oczyszczenia Kościoła w Polsce nie powiodła się. Decyzje dotyczą tylko i wyłącznie biskupów emerytowanych, w wypadku kardynała Gulbinowicza de facto na łożu śmierci. Biskup Janiak też był ciężko chory, gdy podjęto wobec niego decyzję. Ja pozwoliłem sobie napisać na blogu, i może są to ostre słowa, ale podtrzymuję je, że to jest jak w „Folwarku zwierzęcym” Orwella – są równi i równiejsi. Emerytowani biskupi i biskupi małych diecezji być może zostaną pociągnięci do odpowiedzialności, ale w sposób symboliczny, natomiast ci ważniejsi arcybiskupi, metropolici, nie zostaną. To nie dotyczy w tej chwili tylko arcybiskupa Skworca, ale też abp. Andrzeja Dzięgi w Szczecinie, w którego sprawie nie ma dzisiaj żadnej decyzji papieskiej, to dotyczy abp. Marka Jędraszewskiego w Krakowie - za tuszowanie sprawy jeszcze z czasów abp. Paetza w Poznaniu. Watykan nie podejmuje decyzji. Prawdopodobnie czeka na ich emerytury albo odejście w sposób naturalny. Nie widzę równości w działaniach. Szkoda, bo zapowiedzi papieża Franciszka dawały nadzieję. Prawdopodobnie pozycja tych osób jest tak silna, że nic im się nie stanie za życia.

Co, według księdza, powinien zrobić arcybiskup Skworc?

Dwie rzeczy. Po pierwsze – mieć cywilną odwagę spotkać się z ofiarami księży pedofilów. Nigdy tego nie zrobił. Nie chciał się spotkać, nie chciał rozmawiać. Molestowania w obu wypadkach dotyczyły chłopców. Dzisiaj to są mężczyźni mający 30-40 lat. Wielu z nich przeżywa ogromną traumę, bo to wychodzi, zwłaszcza u mężczyzn, po latach. Ja z niektórymi miałem okazję rozmawiać, bo się do mnie zgłaszali. Muszę powiedzieć, że byłem zaskoczony tym, jak bardzo ci ludzie to przeżywają. Niejednokrotnie są bardzo związani z Kościołem, byli ministrantami, pochodzili z religijnych rodzin. Oni nie potrafią sobie dać z tym rady. Boli ich, że biskup Skworc odgrodził się od nich murem. Moim zdaniem to jest obowiązek Skworca, by chcieć z tymi osobami rozmawiać. Drugą sprawą jest to, że gdyby był człowiekiem honoru, to powinien zrezygnować ze stanowiska w diecezji. Każdy ma prawo przyznać się, że kiedyś postąpił źle i powiedzieć: Rezygnuję w sposób honorowy z funkcji arcybiskupa. A tu Skworc dokonał sztuczki, uciekł do przodu, sam poprosił o koadiutora. Myślę, że będzie to wzór na przyszłość dla innych biskupów, że będą sami rezygnować z honorowych funkcji. To, że abp Skworc nie zrezygnował z funkcji metropolity katowickiego, moim zdaniem świadczy o braku poczucia honoru. On będzie dalej arcybiskupem, dalej będzie korzystał z wszystkich przywilejów, nic się nie zmieni w diecezji katowickiej. W jego wypadku kara nie istnieje. Nie ma niczego, co byłoby dla niego doskwierające, np. tak jak innym nakazano, musi opuścić arcybiskupstwo, że nie będzie mógł publicznie sprawować danej funkcji. On jest zresztą człowiekiem, który ma duże poczucie własnej wartości i myślę, że w jego funkcji nic się nie zmieni. To będzie kolejny cios dla ofiar księży pedofilów z diecezji tarnowskiej. Już rozmawiałem z jedną z ofiar, która pyta, po co to wszystko, po co było pisać do Watykanu, po co było chodzić na przesłuchania, jeśli żadnej kary dla osoby tuszującej przestępstwa nie ma.

Abp Skworc ma obecnie 73 lata. Czy wg prawa kanonicznego biskup, który skończył 75 lat, musi odejść na emeryturę?

Biskup jest zobowiązany złożyć rezygnację. Papież może ją przyjąć albo nie. W wielu wypadkach rezygnacji nie przyjmowano albo przedłużano o rok, dwa lub trzy. Złożenie rezygnacji nie oznacza złożenia urzędu. Papież może podjąć inną decyzję albo nie podejmować żadnej decyzji, wtedy biskup pozostaje na stanowisku. Dla mnie nie jest ważne, kiedy biskup Skworc odejdzie na emeryturę, ale to, że występuje jako osoba, która sama siebie oceniła. Nie ma żadnej oceny Watykanu.

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon