Miłość która boli – o problemach (współ)uzależnionych – rozmowa z Dyrektorem Zakładu Terapii Uzależnień i Współuzależnienia

Spis treści
O miłości która boli, pozwoleniu na płacz i wychodzeniu z uzależnień - rozmowa z psychoterapeutą Lechem Cierpiołem Dyrektorem Zakładu Terapii Uzależnień i Współuzależnienia w Siemianowicach Śląskich.
Mateusz Czajka: Przychodzi do Ciebie kobieta i mówi: „Niech Pan coś zrobi z moim mężem. Ja już nie potrafię...” Jaka jest twoja reakcja?
Lech Cierpioł – dyrektor ośrodka: Gdy przychodzi i mówi w ten sposób, jak przed chwilą powiedziałeś, to jest oczywiste, że najprawdopodobniej jest współuzależniona, bo to on ma coś z sobą zrobić, a nie terapeuta ma z nim coś zrobić. Natomiast w sformułowaniu, którego użyłeś, słychać, że kobieta jest zrozpaczona i nie radzi sobie z pijącym małżonkiem. Pewnie też kilka ruchów wykonała, aby sobie z tym poradzić.
M. Cz.: Co powinna?
L. C.: Na przykład to, co zrobiła: pójść do fachowca. Od tego fachowca jednak nie usłyszy, że coś zrobimy z tym mężem. Dużo rodzin przychodzi z takim przekonaniem, że my weźmiemy klienta, albo przyjedziemy po niego, naprawimy, odstawimy i do widzenia. Wiele ludzi ma takie przekonanie, które jest przekonaniem nieprawdziwym, ponieważ klient musi zacząć chcieć. Bez jego zgody i bez jego wiedzy, nie jesteśmy w stanie osiągnąć żadnych pozytywnych zmian. Natomiast taką osobę, jak ta kobieta, należy nauczyć jak ma postępować z osobą pijącą, aby zwiększyć prawdopodobieństwo, by ta osoba zaczęła się leczyć
M. Cz.: Czyli?
L. C.: Pierwsza rzecz to taka, że klient powinien brać odpowiedzialność za swoje picie.
M. Cz.: Co to oznacza w praktyce?
L. C.: Nie powinno mu się nic ułatwiać. Jak przychodzi w ubrudzonych spodniach, bo się przewrócił do błota, to mu tych spodni nie piorę i nie prasuję. Po jego przyjściu nie bawię się w grzeczną żonę i daję mu obiad, tylko skoro nie przyszedł w porze posiłku i jest w takiej formie w jakiej wspomniałem, to ma się sam martwić o swoje jedzenie. To nie jest tak, że ktoś będzie przychodził „nawalony”, a jego rodzina będzie ułatwiać mu przebywanie w tym stanie poprzez nakarmienie, opranie itp. Żona nie powinna czekać z obiadem godzinę czy dwie. Gdy on uniemożliwia zgodne życie rodziny, ona ma uniezależnić swoje zachowanie związane z jego piciem . Jeśli on jest nie gotowy i jako żona nie mogę wyjść z partnerem na spacer, to sama idę na dwór, a nie zamykam się w domu, bo on jest pod wpływem lub będzie wtedy [na dworze przyp. red.]pił piwo.
M. Cz.: Widzisz tę kobietę jak siada i dostrzegasz siną obwódkę pod okiem... Mówisz wtedy jej te słowa?
L. C.: Jak mówisz o sinej obwódce, to jest oczywistym, że rozmowa idzie już w inną stronę i prowadzimy takie osoby w stronę wykrycia przemocy i możliwości oddziaływania. Mamy w zespole specjalistę od spraw przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Oczywiste jest, że wtedy uruchamiamy tę opcję, ponieważ nie ma w nas zgody na przemoc.
Niedawno (wydarzenie z pierwszych stron gazet) w zamian za przemoc domową pani prokurator proponowała jako karę pracę społeczną. Za to grozi więzienie, a nie praca społeczna.
- Poprzednia strona
- Następna strona »»