Osiedle urzędnicze w Ligocie, czyli przedwojenna deweloperka z godnością. Modernistyczny archipelag willi na przedmieściu Katowic

Ligota została włączona do Katowic dopiero w 1924 roku. Do tego czasu była samodzielną gminą. Było to wydarzenie wręcz bez mała historyczne. Momentem podobnie dziejowej wagi w skali dzielnicowej było powstanie w Ligocie "mini-dzielnicy" - urzędniczej kolonii willowej. To modernistyczne założenie było zresztą (i jest nadal!) zjawiskiem wyjątkowym w całych Katowicach.

Historia osiedla urzędniczego zaczyna się od czegoś, co dziś wzbudziłoby ogromne kontrowersje, a zapewne i protesty. Ano od wycięcia lasu, który województwo śląskie nabyło w 1930 roku (na mocy uchwały Śląskiej Rady Wojewódzkiej z roku 1929) od Dyrekcji Kopalń Księcia Pszczyńskiego, z przeznaczeniem właśnie pod zabudowę. Trzy lata jednak upłynęły, nim ruszyły same przygotowania do inwestycji, czyli wyrąb drzew , wytyczanie kształtu osiedla i poszczególnych parcel oraz uzbrajanie około 20-hektarowego terenu. Światowy kryzys ekonomiczny nie pomagał. Prace kanalizacyjne ślimaczyły się aż do 1936 roku.

Całemu założeniu nadano kształt podobny do trapezu (niektórzy widzą w nim kwadrat, lecz to chyba lekka przesada), ograniczonego ulicami Panewnicką, Śląską, Piotrowicką i Wileńską. Zwróćmy uwagę na nazwę tej ostatniej, gdyż podobnie jak inne uliczki nowego osiedla, nie była ona przypadkowa. Wszystkim im nadano nazwy nawiązujące do regionów i grup etnicznych II Rzeczypospolitej: Mazurska, Kaszubska, Mazowiecka, Polska, Huculska, Małopolska, Pomorska. Była i aleja Wielkopolska, w zamyśle osiedlowy deptak. Pomyślano nawet o placu centralnym (z czasem zabudowanym i obecnie już nieistniejącym) Toteż i cały zespół architektoniczny przezwano "miniaturową Polską". Musiało to być w smak ówczesnym władzom, z wojewodą Michałem Grażyńskim na czele.

Całość czynionych przygotowań miała charakter propagandowy. Od czasu przyłączenia Śląska do Polski, województwo dysponowało swoim (dużym jak na ówczesne warunki) budżetem, którego zasobność niewątpliwie sprzyjała budowie nowoczesnej, często awangardowej architektury. Dzielnica willowa w Ligocie, też takie zadanie miała spełniać - pisze Dariusz Demarczyk w "Zarysie dziejów Ligoty i Panewnik od zarania do czasów współczesnych" (praca zbiorowa pod redakcją Grzegorza Płonki).

Osiedle urzędnicze nie na kieszeń urzędników

Myliłby się jednak ten, kto z nazwy "osiedle urzędnicze" wywnioskowałby (choć to niby logiczne), że na nowym osiedlu pobudowało się kilkudziesięciu urzędników (na 193 wytyczonych działkach budowlanych do wybuchu II wojny światowej ukończono bądź chociaż podjęto budowę 89 domów). Ano nie! Działki okazały się bardzo drogie, zaś należność trzeba było uregulować z góry, na co mało którego urzędnika, nawet wojewódzkiego, było stać. Parcele w Ligocie były jednak w zasięgu niejednego pracownika wolnych zawodów, jak np. lekarze, architekci, inżynierowie czy artyści, i to głównie tacy ostatecznie je zakupili.

- Czemu pan robi te zdjęcia?

Nie pierwszy raz słyszę te słowa, fotografując architekturę. I nie po raz pierwszy uśmiecham się, odpowiadając. Tym razem pani z psem przechodzącej ulicą Kaszubską, gdzie fotografuję jedną z modernistycznych willi:

- Bo tu jest ładnie! Piękne są te wille.

Pani też się uśmiecha.

- A wie pan, kto mieszkał w tej?

- Nie, a kto?

- Karol Stryja!

I już rozmawiamy. O słynnym śląskim muzyku, o Olgierdzie Łukaszewiczu, mieszkającym ulicę obok, i o bracie biskupa Kominka, do którego należała inna pobliska willa.

- Zamieszkiwała je elita, a teraz często potomkowie tych ludzi - potwierdza sympatyczna pani. - I w środku jakie wytworne! - dodaje. Jak się okazuje, chodziliśmy do jednej szkoły przy Panewnickiej, VII LO imienia Harcerzy Obrońców Katowic. Nawiasem mówiąc, gmach liceum pochodzi z tej samej epoki co osiedle - wybudowano go w stylu modernistycznym w roku 1938. Nasza szkoła ma wielu słynnych wychowanków, jest wśród nich także Łukaszewicz.

Ta dzielnica w dzielnicy zdecydowanie ma swoją atmosferę i tradycje.

Szpecenie surowo wzbronione!

Nabywcy tutejszych parceli dobrze ulokowali swe pieniądze. Ligockie wille projektowano przy zachowaniu ścisłych rygorów (dotyczących materiałów, gabarytów, co nieco nawet bryły), do których musieli dostosować się architekci i budowlańcy. Wśród przepisów, których musieli przestrzegać, na szczególną uwagę zasługuje ten:

Wykonanie budynków, które wyglądem swym zeszpeciłyby charakter kolonii, jest zabronione!

Inny postanawiał, iż "Wszystkie widoczne części budynków należy wykonać i utrzymać równie starannie". Poskutkowało to bardzo wysoką jakością wykonania, widoczną i dziś. Ząb czasu bezlitośnie kąsa i w Ligocie, więc na tej i owej elewacji widać dziś sypiący się gdzieniegdzie tynk, lecz ogólnie rzecz biorąc ponad osiemdziesięcioletnie wille mają się nieźle.

Uwagę przywiązywano także do (jak mogłoby się wydawać) drobiazgów, jak na przykład to, że aleje poszczególnych uliczek zostały obsadzone różnymi gatunkami drzew: Poleska lipami, Kaszubska jarzębami, Pomorska i Mazowiecka głogami, aleja Wielkopolska zaś - akacjami. Inny z kolei szczegół świadczy o nowoczesności osiedla - doprowadzono do niego prąd o napięciu 220 V z elektrowni w Łaziskach Górnych, niedawno powstałych Zakładów Elektro, będących jednym z największych producentów energii elektrycznej w kraju. Osiedle urzędnicze jako jedyne w Katowicach otrzymywało prąd o takim napięciu - nawet ich śródmieście zasilane było prądem o napięciu tylko 110 V.

Luksus ku chwale Ojczyzny

Dzielnica nabrała charakteru reprezentacyjnego - podkreśla Dariusz Demarczyk. I dodaje:

Domy nie były tylko miejscem zamieszkania. Odzwierciedlały status ich mieszkańców. Podkreślały to wysokiej klasy materiały wykończeniowe i detal. Wszystkie domy swoje tarasy i balkony miały skierowane na południe, a duże okna wpuszczały sporo światła dziennego do wnętrza. Do manifestowania polskości w dniu świat narodowych służyły maszty umieszczane na budynkach. Miały one także charakter ozdobny. W architekturze ligockiej kolonii widać wiele starań, aby jednoznacznie była ona utożsamiana z luksusem i nowoczesnością, która nastała po włączeniu Śląska do Polski.

Jak więc łatwo zauważyć, budowa luksusowego, modernistycznego osiedla w Ligocie wpisuje się w ten sam nurt, co szereg zamierzeń i działań władz polskich, mających na celu zademonstrowanie prymatu województwa śląskiego (czyli części Górnego Śląska włączonej do II Rzeczypospolitej) nad Górnym Śląskiem po niemieckiej stronie granicy.

Śląskie Centrum Wolności i Solidarności

Może Cię zainteresować:

Czytelnicy The Guardian wybrali najciekawsze atrakcje Polski. Wśród nich dwa miejsca z Katowic

Autor: Martyna Urban

30/05/2023

Fest Festival

Może Cię zainteresować:

Ponad 100 tysięcy osób odwiedzi Park Śląski. Szykujcie się na FEST Festival i koncert sanah

Autor: Martyna Urban

30/05/2023

Nice time lody katowice

Może Cię zainteresować:

Jak dwie nauczycielki rzuciły szkołę i założyły rzemieślniczą lodziarnię. Dziś mają też piękną kawiarnię w Katowicach

Autor: Katarzyna Pachelska

29/05/2023

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon