Od początku w składzie katowiczan pojawiło się kilka zmian. Na dziesiątkę wrócił Borja Galán, natomiast wahadłowym został Konrad Gruszkowski. Pierwszy raz w wyjściowym składzie, z powodu urazu Adriana Błąda, wyszedł Marcel Wędrychowski, sprowadzony na Bukową z Pogoni Szczecin. Początek spotkania napawał optymizmem, w 13. minucie próbę z dalszej odległości podjął Maciej Rosołek. Niedługo później bliski uderzenie był Galán, natomiast w porę interweniował Fran Alvarez.
Widzew z kolei rozegrał swoją pierwszą groźną akcję, która skończyła się golem. W 18. minucie wrzutkę z lewej strony boiska domknął główką były piłkarz Gieksiarzy Sebastian Bergier. Kilka minut później mogło być 2:0, ale przytomnością wykazał się wybijający piłkę z linii bramkowej Lukas Klemenz. Tuż przed przerwą obrońcy łodzian wyblokowali uderzenie na pustą bramkę Gruszkowskiego i do szatni katowiczanie schodzili z wynikiem 0:1.
Drugą połowę z animuszem rozpoczęli gospodarze - Juljan Shehu trafił nawet do bramki Kudły, jednak sędzia anulował tego gola po konsultacji z VAR, dopatrując się w tamtej akcji zagrania ręką. W 59. minucie natomiast podane Marcina Wasielewskiego zmarnował Rosołek. W 72. minucie kolejną próbę podjął Shehu, jednak nad Albańczykiem wisiało wczoraj fatum, bo na jego drodze stanął katowicki golkiper. Niestety, czas działał na korzyść gospodarzy i 2 minuty przed końcem meczu, po pechowej interwencji, bramkę samobójczą zdobył Mateusz Kowalczyk. Już w doliczonym czasie gry ostatnią bramkę strzelił Fran Alvarez i GKS przegrał ostatecznie 0:3.
Na koniec dnia GKS zajmował ostatnie bezpieczne, 15. miejsce w tabeli z dorobkiem 1 punktu i bilansem bramkowym 2-6. Miał punkt przewagi nad spadkowym miejscem 16. zajmowanym przez Piasta Gliwice. 10 sierpnia katowiczanie pojadą do Warszawy, w której zmierzą się z tamtejszą Legią.