Górnicy okupują siedzibę PGG. "Dziś tak naprawdę nie ma umowy społecznej"

Górnicy okupują siedzibę Polskiej Grupy Górniczej. Domagają się podwyżek z powodu wysokiej inflacji, rekompensat finansowych za pracę w weekendy, a także rozmów o przyszłości PGG i całej energetyki w Polsce. -Dziś tak naprawdę nie ma umowy społecznej - mówi Rafał Jedwabny z Sierpnia'80.

W poniedziałek, 20 grudnia, o godz. 7.00 rano grupa około pięćdziesięciu górników wkroczyła do siedziby Polskiej Grupy Górniczej. Na wstępie wywiązała się krótka rozmowa pomiędzy wiceprzewodniczącym Sierpnia'80 Rafałem Jedwabnym i wiceprezesem PGG ds. pracowniczych Jerzym Janczewskim.

- Które gabinety mamy zajmować? Wiceprezesa, prezesa czy wszystkie po kolei? Pokażmy górnikom, w jakich gabinetach pracujecie. Zaraz wam to Bizancjum skończymy - mówił stanowczo związkowiec.

Ostatecznie stanęło na tym, że górnicy zajęli salę konferencyjną.

Czytaj także: Górnicy weszli do siedziby PGG. "Zaraz wam to Bizancjum skończymy"

Górnicy chcą podwyżek i pieniędzy za pracę w weekendy

- (Okupacja - przyp. red.) to skutek masówek informacyjnych, które przeprowadziliśmy na kopalniach w ubiegłym tygodniu. Pracownicy poprosili nas o to, aby podjąć kolejne kroki - wyjaśnia Rafał Jedwabny. - Wszyscy obawiamy się, że kolejne spotkania nie przyniosą efektu, dlatego tutaj jesteśmy - podkreśla.

Górnicy od kilku tygodni głośno mówią o swoich postulatach. Pierwszy z nich to podwyżki, których domagają się z powodu rosnącej inflacji. „"8 proc. inflacji, 60 limuzyn w PGG, 0 proc. podwyżek dla górników" - napisali na transparencie, który zawiesili na siedzibie przedsiębiorstwa. Drugi to rekompensaty finansowe za pracę w weekendy.

- Chcemy wiedzieć w jaki sposób górnikom wypłacone zostaną pensje za pracę w soboty i niedziele. Od września pracują 26-28 dni w miesiącu, a zwiększone nie zostały fundusze płac. To oznacza, że od poniedziałku do piątku trzeba im wynagrodzenie zmniejszyć, żeby zapłacić za sobotę i niedzielę - tłumaczy Rafał Jedwabny.

Pierwsze spotkanie z zarządem PGG ma odbyć się we wtorek, 21 grudnia.

- Zostajemy tutaj na noc, a jak będzie trzeba, to i na kolejną, i na Boże Narodzenie też. Będziemy tak długo, aż nasze problemy zostaną rozwiązane - zapowiadają związkowcy.

W ciągu dnia do siedziby PGG mają dotrzeć kolejne grupy górników.

Związkowcy domagają się rozmów o przyszłości górnictwa

Oprócz postulatów płacowych związkowcy z Sierpnia’80 mają zamiar rozmawiać z zarządem o przyszłości przedsiębiorstwa, które - jak wiadomo - stoi na skraju bankructwa.

W związku z tym przez Sejm ekspresowo przeprowadzono ustawę płynnościową, która ma podreperować budżet PGG. W jaki sposób? Umarzając wielomilionowe zobowiązania wobec Polskiego Funduszu Rozwoju i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Na końcu i tak potrzebna będzie zgoda Komisji Europejskiej, która może uznać to za niedozwoloną pomoc publiczną i zablokować.

Ustawa płynnościowa to tak naprawdę namiastka umowy społecznej dla górnictwa, której realizacja się przeciąga. W grudniu nowy wiceminister ds. górnictwa Piotr Pyzik zapowiadał, że jedzie do Komisji Europejskiej po „zielone światło” dla części zapisów umowy, a okazało się jedynie, że rozpoczął się proces notyfikacyjny, który może potrwać nawet rok.

- Dziś tak naprawdę nie ma umowy społecznej. Kiedy ją negocjowaliśmy, rząd (Prawa i Sprawiedliwości - przyp. red.) zapewniał, że wszystko jest ustalone z Komisją Europejską, a okazuje się, że nic nie było ustalone - mówi Rafał Jedwabny. - Chcemy wiedzieć, co z Polską Grupą Górniczą i energetyką w Polsce - dodaje.

Związkowcy domagają się także wyznaczenia kolejnego terminu spotkania z wiceministrem ds. górnictwa.

- Wiceminister Piotr Pyzik unika spotkań ze stroną społeczną. Dostaliśmy informacje, że będzie na Śląsku i możemy go „łapać”, ale ja nie będę gonił nikogo po kościołach i pod pomnikami, bo to nieeleganckie. Chcemy spotkania i konkretów - podkreśla Rafał Jedwabny.

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon