Choć na dawnym Śląsku nie znano zwyczaju święcenia pokarmów w kościele w Wielką Sobotę, ani księża nie chodzili po domach, by to robić, a obyczaj ten przyszedł tu "z Polski", to dziś tak mocno się zakorzenił, że wiele rodzin nie wyobraża sobie nie pójść z koszyczkiem do kościoła.
Święcenie pokarmów w śląskich strojach na Nikiszowcu
W kilku śląskich miastach odbywają się uroczystości poświęcenia pokarmów przez uczestników ubranych w śląskie stroje, np. w Radzionkowie, w bytomskim Rozbarku oraz - od kilku lat - na zabytkowym osiedlu Nikiszowiec w Katowicach. Na to ostatnie zaprasza Związek Górnośląski.
- Zwyczaj święcenia pokarmów przywędrował do nas z Kresów Wschodnich i z Polski centralnej wraz z ludnością napływową, która powszechnie kultywowała swoje tradycje będąc już na naszej ziemi - mówi Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego. - Górnoślązakom zajęło trochę czasu, aby przyjąć tę modę, ale dziś można stwierdzić, że tak się ostatecznie stało. Przygotowanie koszyka z chlebem, solą, pieprzem, jajkiem, szynką, kiełbasą i chrzanem jest więc chyba jednym z najnowszych śląskich trendów wielkanocnych. Z pewnością są Ślōnzoki, dla których to nadal coś obcego: "U nos żodyn takigo czegoś niy robiōł i niy znoł. To bōło ino u Goroli". Mnie cieszy, że ten piękny polski zwyczaj wzbogaca nasze wielokulturowe podejście (nie tylko do Świąt Wielkiej Nocy) i jest już częścią górnośląskiej obrzędowości obok np. zajączka, którego z kolei zawdzięczamy Niemcom - dodaje Franki, który oczywiście też stawił się z okazałym koszykiem na Nikiszowcu w Wielką Sobotę.
I serwuje przy okazji anegdotę: - Moja znajoma z Zabrza, której rodzice osiedli na Górnym Śląsku w 1947 roku, opowiedziała niedawno rodzinną historię o tym, jak poszli z koszyczkiem do kościoła, a ksiądz nie wiedział, o co im chodzi... Wiem z opowiadań, że w niektórych domach, szczególnie na śląskich wsiach, ojciec, albo najstarszy członek rodziny, błogosławił potrawy w niedzielny poranek, gdy były one już ułożone na stole i gotowe do spożycia. Z mojego dzieciństwa i młodości pamiętam, a myślę tu o latach 70. i 80. ubiegłego wieku, że w Wielką Sobotę do kościoła ze święconym chodziły tylko przedstawicielki płci pięknej. Wśród nich były dziołszki ze śląskich domów. Dojrzałe kobiety-autochtonki jeszcze wtedy nie praktykowały tego obrzędu - przypomina sobie Grzegorz Franki.
Przed kościołem św. Anny można było spotkać panie w strojach śląskich, kwestujące na Hospicjum Cordis (za datek dostawało się śląską kroszonkę), a także Ślązaka Roku 2006 - Leszka Jęczmyka z katowickich Bogucic, mistrza kroszonek.
Pojawiły się osoby ubrane nie tylko w śląskie stroje, ale też górnicy w galowych mundurach czy panie i panowie w staropolskich ubiorach z Patrii Katowice.

Może Cię zainteresować:
Atrakcje Parku Śląskiego w Wielkanoc 2025. Jak działają Elka, skansen, Planetarium, Stadion Śl.

Może Cię zainteresować: