Szpital w Pszczynie wydał oświadczenie po kontroli NFZ. "Nasuwają się wątpliwości"

Szpital Powiatowy w Pszczynie o wynikach kontroli, przeprowadzonej po śmierci 30-letniej Izabeli, dowiedział się 24 minuty przed konferencją prasową. - Nasuwają się wątpliwości, np. zarzut niewpisania w dokumentacji wyników sekcji zwłok, których do dziś szpitalowi nie udostępniono - wyjaśnia Barbara Zejma-Oracz.

Starostwo Powiatowe w Pszczynie
Szpital Powiatowy w Pszczynie

W środę, 1 grudnia, o godz. 12.00 odbyła się konferencja prasowa, podczas której ogłoszono wyniki kontroli, jaka została przeprowadzona w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie po śmierci 30-letniej Izabeli.

- Stwierdziliśmy rażące braki w przestrzeganiu praw pacjentki (…) Nie wdrożono adekwatnych działań - poinformował Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec.

Następnie wymienił, że w niewłaściwy sposób monitorowano stan zdrowia 30-latki, mimo objawów wstrząsu septycznego i zagrożenia życia nie podjęto na czas właściwego leczenia, nie informowano kobiety we właściwy sposób o stanie jej zdrowia, a także nieprawidłowo prowadzono samą dokumentację medyczną.

- W konsekwencji tych nieprawidłowości doszło do zgonu pacjentki - dodał Bartłomiej Chmielowiec.

Wyników sekcji zwłok 30-latki nie dostarczono do szpitala w Pszczynie

W oświadczeniu, które zostało przekazane dziennikarzom, rzeczniczka Szpitala Powiatowego w Pszczynie Barbara Zejma-Oracz przekazała, że dyrekcja placówki o zakończeniu kontroli dowiedziała się z mediów, a wnioski pokontrolne przekazano zaledwie 24 minuty przed konferencją prasową, która odbyła się w Warszawie.

- Przekazanie mediom informacji o zakończeniu i wynikach kontroli, zanim zostały przedstawione szpitalowi, jest działaniem mogącym dezinformować opinię publiczną i wpływać na niepełny obraz tej tragicznej sytuacji - ocenia Barbara Zejma-Oracz.

Rzeczniczka odniosła się również do jednego z wniosków, które zawarto w raporcie.

- Po wstępnej analizie wniosków pokontrolnych Narodowego Funduszu Zdrowia nasuwają się wątpliwości, np. zarzut niewpisania w dokumentacji wyników sekcji zwłok, których do dziś szpitalowi nie udostępniono - wyjaśnia.

- Wypowiedź konsultanta krajowego w zakresie perinatologii jest wyważona, powściągliwa w przedwczesnym orzekaniu o winie i uwzględniająca złożoność sytuacji klinicznej. Niezmiennie podkreślamy, że w pełni transparentnie i rzetelnie współpracujemy z wszystkimi organami prowadzącymi kontrole i postępowania - dodaje Barbara Zejma-Oracz.

Czy zaostrzenie prawa aborcyjnego miało wpływ na lekarzy?

Krajowy konsultant ds. perinatologii, o którym mowa w oświadczeniu Szpitala Powiatowego w Pszczynie, to prof. Mirosław Wielgoś z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. On również ocenił, że działania podjęte przez personel nie były wystarczające.

Dziennikarze dopytywali, czy wiadomo, jaki wpływ na postępowanie lekarzy miało zaostrzenie przed rokiem prawa aborcyjnego w Polsce. Odwoływali się do wstrząsających SMS-ów Izabeli, która przed śmiercią pisała do mamy: „Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć”.

Prof. Mirosław Wielgoś przyznał, że na podstawie dokumentacji medycznej nie ma możliwości, aby stwierdzić, co kierowało lekarzami.

- Zakażenie i wstrząs septyczny miały bardzo piorunujący przebieg. To sytuacja, która nieczęsto zdarza się w położnictwie. Myślę, że personel nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak dramatycznie będą postępowały te objawy. Być może, nawet gdyby wdrożone zostały wszystkie niezbędne działania, to i tak nie udałoby się uratować życia pacjentki, ale tego nie wiemy - dodał krajowy konsultant ds. perinatologii.

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon