Wstrząsające SMS-y pacjentki z Pszczyny. "Dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć"

W materiale "Uwagi" TVN opublikowano wstrząsające SMS-y trzydziestoletniej pacjentki szpitala w Pszczynie, które wysłała przed śmiercią do mamy. "Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić" - napisała kobieta. Sprawę bada prokuratura.

Pixabay
Wstrząsające SMS-y pacjentki szpitala w Pszczynie

Nie milkną echa tragedii, do której doszło w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie. Na tamtejszy Oddział Neonatologiczny i Położniczo-Ginekologiczny trafiła trzydziestoletnia Izabela, której odpłynął płyn owodniowy. Kobieta już wcześniej była świadoma, że dziecko urodzi się z wadami wrodzonymi. Niestety w szpitalu jej stan stopniowo się pogarszał.

- Przeprowadzono kolejne badania, w tym badanie krwi. Ustalono, że występuje podwyższony poziom CRP, czyli zakażenie organizmu i podwyższona temperatura ciała pokrzywdzonej. Wykonano USG, które wskazało, że płód w dwudziestym drugim tygodniu ciąży obumarł. Wtedy podjęto decyzję o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia i przewiezieniu pacjentki na blok operacyjny - poinformowała prok. Agnieszka Wichary z Prokuratury Regionalnej w Katowicach.

Niestety kobieta zmarła z powodu wstrząsu septycznego.

Wstrząsające SMS-y od pacjentki z Pszczyny. "Dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć"

Dziennikarze "Uwagi" TVN rozmawiali z mamą zmarłej Izabeli. W materiale opublikowano SMS-y, które wymieniała z córką.

Izabela: "Dali kroplówkę, bo z gorączki się trzęsłam".

Mama: "Nie strasz mnie, ja się boję o Ciebie".

Izabela: "Nie bój się".

Izabela: "Makabra, jeszcze tak nie miałam".

Najbardziej wstrząsająca wiadomość dotyczy sytuacji, w której znalazła się trzydziestolatka.

Izabela: "Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć".

- Sygnalizowała, że się boi o życie, że się bardzo źle czuje. Pisała, że na szczęście nie była sama na sali i jakaś kobieta wezwała lekarza, bo ona sama już nie była w stanie - powiedziała mama pacjentki w materiale "Uwagi" TVN.

Sprawę śmierci trzydziestolatki w Pszczynie bada prokuratura

Obrończyni rodziny zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze popełnili błędy medyczne, które doprowadziły do śmierci trzydziestolatki. Jednocześnie nie wyklucza, że wpływ na ich postępowanie miały obowiązujące w Polsce przepisy dotyczące aborcji.

Przypomnijmy, że w 2020 roku Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej, przy poparciu Prawa i Sprawiedliwości, zaostrzył prawo aborcyjne w Polsce. Wykluczono możliwość dokonywania aborcji w przypadku wad wrodzonych płodu, w tym wad letalnych, które prowadzą do nieodwracalnej śmierci płodu.

"Łączymy się w bólu z wszystkimi, których dotknęła śmierć naszej pacjentki. Szczególnie z jej bliskimi. Ciąża, poród i połóg od wieków postrzegane są przed medyków jako jedyne z najtrudniejszych momentów życia kobiety. Postęp medycyny znacznie ograniczył ryzyka w tym zakresie, ale - niestety - ciągle jeszcze ich nie wykluczył" - napisano w oświadczeniu Szpitala Powiatowego w Pszczynie.

Przedstawiciele placówki podkreślili, że lekarze oraz pielęgniarki kierowali się wyłącznie dobrem pacjentki oraz jej płodu.

Sprawę m.in. pod kątem popełnienia błędu medycznego badają śledczy z Prokuratury Regionalnej w Katowicach. Przesłuchano rodzinę zmarłej trzydziestolatki, w planach są czynności z udziałem personelu medycznego oraz pacjentów.

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon