Zgłosił się do nas człowiek, który cudem przeżył. Nowe fakty w sprawie zdarzenia z 8 października na ul. Francuskiej

Około godziny 17, w piątek, 8 października w centrum Katowic - na skrzyżowaniu ulic Wojewódzkiej z Francuską - mrożące krew w żyłach zdarzenie drogowe. Fiat 500 uderzył w jadącą ulicą Francuską Kię, a ta - w grupę przechodniów czekających przy przejściu dla pieszych. Wtedy policja zakwalifikowała to jako zdarzenie drogowe. Prawda jest inna - uderzony samochodem mężczyzna cudem przeżył!

Wszystko rozegrało się w kilka sekund. Kierująca fiacikiem, najprawdopodobniej wyjechała na czerwonym świetle z Wojewódzkiej i nie zauważyła jadącej ulicą Francuską z góry Kii. Zderzenie odrzuciło drugi pojazd. Kia najpierw ścięła bokiem sygnalizator świetlny, potem znak drogowy i wjechała w grupę pieszych czekających przy przejściu.

- Służby pojawiły się na miejscu wypadku błyskawicznie, bardzo sprawnie przeprowadzono akcję ratunkową i późniejsze czynności dokumentujące przebieg i skutki zdarzenia. Karetki pogotowia odwiozły poszkodowanych do szpitala. Na szczęście, nie doszło do najgorszego. Bardzo duży plus dla ratowników medycznych, strażaków oraz policjantów za sprawnie przeprowadzoną akcję - relacjonowali wtedy świadkowie zdarzenia

Dotarliśmy do informacji, jak było w rzeczywistości. To przekaz z pierwszej ręki - od mężczyzny, który został uderzony przez Kię.

Relacja ofiary wypadku na ul. Francuskiej

- Staliśmy na przejściu całą rodziną, dwie osoby dorosłe i dwie nasze córki. KIA jechała z bardzo dużą prędkością z góry Francuskiej. Kierowca pędził co najmniej 100 na godzinę. Wtedy z Wojewódzkiej wyjechała kobieta Fiatem 500 - pomyliła chyba zieloną strzałkę z zielonym światłem - i pojechała na prawy pas i uderzyła w Kię - opowiada Piotr.

Potem wszystko rozegrało się w mgnieniu oka.

- Nie było czasu na reakcję. Widziałem tylko lecące na nas auto. Gdyby nie sygnalizator, w który uderzył samochód, to nas by nie było. Odbiło go od słupa i dostałem tyłem samochodu. Przeleciałem kilka metrów w powietrzu i uderzyłem głową w schody, mam pękniętą czaszkę, dziewięć szwów na głowie. Córka miała więcej szczęścia - ma rozwalone kolano i nogę. Żona była najdalej i jej się nic nie stało. Druga córka miała tylko zadrapania, ale cała była w szkle z potłuczonych szyb. Miała je nawet pod ubraniem - opowiada nam te koszmarne chwile Piotr. - Mam teraz problemy zdrowotne, 6 dni spędziłem w szpitalu. Wykryli u mnie krwiak w mózgu, trzy tygodnie jestem już na chorobowym. To wtedy wyglądało jak w filmie katastroficznym. Gdyby nie te słupy po drodze, to dziś byśmy nie rozmawiali.

Sprawą zajmuje się teraz prokuratura. 22-letni kierowca, który pędził Francuską, może mieć poważne problemy.

Zobaczcie w naszej fotogalerii zdjęcia z tamtego zdarzenia, które mamy dzięki uprzejmości ganobis.pl.

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon